To mimo wszystko chyba nie są złe wiadomości. Pandemia uświadomiła wielu ludziom, że muszą mieć w domu sprzęt do kawy. Następnie uświadomiła wielu, że muszą mieć w domu kawę do sprzętu
Jeśli nie będziemy traktować ludzi jak monolitycznej masy, to nawet z rachunku prawdopodobieństwa wyjdzie nam jakiś procent nowych nabywców, którzy odkryją, że z tym ich sprzetem, albo z tą ich kawą coś jest nie tak. Potem przechodząc przypadkiem koło palarni albo dobrej kawiarni, kupią przypadkiem albo w prezencie porządną kawę i zorientują się w domu, dlaczego jest droższa niż ta z marketu.
Podobnie jak z winem, nie ma szans, żeby ludzie masowo przekonali się do Brunello, Barolo, czy nawet Primitivo (na szczęście, bo nie o to nam chodzi). Ale kiedy poszerza się baza, poszerza się też nisza. Więc nie załamujmy rąk. Są jakieś powody, że nie nadąża się z produkcją C40, Victoria Arduino czy Niche ma zamówienia na 2 miesiące do przodu, a kolejka do Kafateku sięga pewnie dekady.