Zapowiadane nowości już są:
ESPMjanma Blue Mountain - śmieszna historia z tą kawą, bo zamawialiśmy inną Mjanmę a wysłali nam Blue Mountain. Początek numeru na worku ten sam - dwie ostatnie literki inne. Pomyłki się zdarzają, za to na zdecydowany plus fakt, że wysłali nam droższą, niż zamawialiśmy
W smaku obie były dosyć podobne. Blue Mountain jest z obróbki mytej, w smaku jak wypisz-wymaluj myty Salwador. Delikatna, czekoladowo-orzechowa z wisienką w kwasowości. Bardzo fajna kawa! Jako, że nam nie policzyli dodatkowo za surowiec - my też zostawiamy tak jak miało być dla tej tańszej.
Boliwia Taipiplaya co się na nią naczekaliśmy to nasze - w końcu dotarła! Miłość od pierwszego siorbnięcia próbki w cuppingu i pierwsza myśl "ale z tego będzie dobre espresso". Tak też jest. Lubię przyporządkowywać kawom kolory - ta jest zdecydowanie brązowo-żółta. Czekolada, karmel, dojrzałe żółte owoce, jakieś winogronowe historie. Parzy się łatwo, pije się łatwo, można wrzucić w automat, kawiarkę. Świetny balans w naparze - to jest ogromna siła tych ziaren.
OMNIKostaryka San Francisco pierwsza myta kawa u nas w profilu omniroast. Jako espresso pysznie owocowa, dominują wiśnie i delikatna limonka, słodycz rodzynek. Widzę limonka = myślę kwas, ale ten szocik mimo wszystko można rozpatrywać w kategoriach dużej przyjemności. Uderzenie wiśni na początku, później limonka delikatnie zagląda do kubka a finisz zdecydowanie słodki. Przelew trzeba zmielić trochę drobniej - wtedy kawa będzie właściwie doparzona. Znajdziemy dużo czekoladowo-rodzynkowych sytuacji oraz gdzieś dalej w tle wisienki a tą limonkę to już trochę za drzwiami, ale ona tam jeszcze jest.
FILKolumbia Mandela HW prawdziwa królowa, przy tym w smaku niezwykle czysta. Hybrid washed jest słodką, mytą obróbką gdzie zaczynamy jak natural a kończymy jak washed. Więcej cukrów przy fermentacji i te kawy są bardzo przyjemne w odbiorze. Aromat mielony jak Afryka - rześko, cytrusowo. W naparze kawowa lemoniada z jakimiś czerwonymi cukierkami, delikatnie kwiatowy finisz, przy tym kremowa. Mandela rozkłada sklep owocowy na powierzchni kubka. Ha, ha - nie warzywno-owocowy a owocowy
Siłą tej kawy jest mimo wszystko spokój i niezwykła owocowość, lemoniada bez alkoholowego posmaku. Pije się "na raz". To takie ziarno, która robi na mnie duże wrażenie, gdyż jest po prostu dobrze zrobione. Tutaj nawiązanie do tematu poruszonego wyżej...
Boliwia Taipiplaya - tak jak espresso w smaku brązowo-zółta. Na początku dominuje karmel i mleczna czekolada, ale jak jeszcze chwilę poczekamy, to dojadą żółte owoce i zrobi się bardzo smacznie. Mieliśmy Honduras Marcala pod przelew 2-3 miesiące temu i tutaj jest podobnie, trochę więcej kwasowości, ale widzę sporo podobieństw.
Gwatemala Florencia - z tą kawą jak z podwórkowym prawem Pascala. Kto źle zmieli, temu... szybko leci
Od razu drobniej i to nie kosmetycznie pół klika lub ząbek a więcej. Siura jak Tres Dragones. Jak już się dogadamy, to mamy zastępstwo Blueberry Candy. Bardzo bakaliowa po zmieleniu, w naparze całe garście purpurowych owoców - głównie czarna porzeczka, ale też borówki, aronia. Mamy do tego trochę cięższą słodycz śliwek suszonych i cukru muscovado i przy tym wszystkim jest również trochę kwiatowa. Połączenie nut smakowych bardzo nietuzinkowe, sama obróbka jest nietypowa dla Gwatemali, która króluje w mytych kawach wg mnie trochę do siebie podobnych. Słodka i owocowa, bez finiszu oblepionego karmelem. Fajna kawa!
Nikaragua La Bendicion Pacamara - była już pod espresso, ale okazało się, że... w przelewie jest chyba jeszcze lepiej. Z początku kremowo-orzechowa i kto poczeka ten ma pyszną kwasowość owoców tropikalnych i porzeczek. Mielić trochę grubiej i zalewać na 2 razy. Nawet jak czas nie będzie się zgadzać o pół minuty - dalej jest pycha, sprawdzone wiele razy
Pozdrawiam,
Paweł