Ok, jestem po "pierwszym razie". Tak jak się spodziewałem - przeparzyłem.
Prawdopodobne błędy:
- zbyt drobno zmielona kawa (do testów używam ciemno palonej Tiger Mysore z East India Company - herbaty mają świetne, kawy to niewiadoma - dostałem od szwagierki z Londynu).
- zbyt mocno zagrzana woda wlana do kawiarki (chciałem posłuchać Maćka z Arabean ale chyba przesadziłem bo to był prawie wrzątek).
- i błąd chyba kardynalny... zdjąłem kawiarkę za szybko bo pomyślałem "to już!" ze strachu przed przeparzeniem.. i kiedy zobaczyłem, że kawy w filiżance jest naparstek, postawiłem mokę na gaz raz jeszcze. <facepalm>
Przy następnym razie postaram się wyeliminować te błędy i zobaczymy czy będzie lepiej. Kawa już zmielona na drugi raz, wyszło 15g zmielonej kawy na sitko (nie ubite pod rant) - dobrze, źle? Nie za mało?
Edycja:
Niestety, drugi raz nie był lepszy. Mam jednak wrażenie, że nie mogę już zwiększyć grubości zmielenia ponieważ będzie za grubo. Spróbuję wręcz zmniejszyć ją bardziej niż przy pierwszym razie.
Sama kawa też chyba jest problemem... nie pachnie za dobrze już jako ziarna. :/
Zastanawiam się czy nie spróbować z Etiopią Chucho, którą akurat mam na stanie, co myślicie, nie za jasna? Jest też Indian Monsooned Malabar ale z tej londyńskiej palarni... :/
I jeszcze jedna rzecz, spróbuję z zimną wodą. Tym razem królikiem doświadczalnym będzie żona więc lepiej, żeby coś dobrego z tego wyszło...