Historycznie rzecz biorąc, sposobów realizacji preinfuzji nie jest aż tak dużo.
Zaczyna się to od maszyn dźwigniowych. Barista napina sprężynę, gdy woda z kotła pod ciśnieniem pary (kocioł jest zamknięty) wpływa do komory tłoka. Barista decyduje o tym jak długo ta część zaparzania trwa. Z chwilą zwolnienia sprężyny, przez ciastko zaczyna płynąć woda pod ciśnieniem wytwarzanym przez tłok.
Maszynę dźwigniową w przemyśle espresso nieco wyprzedził patent E61 w połączeniu z konstrukcją HX. Tutaj różne rzeczy możemy zrobić. Możemy regulować przepływ za pomocą ogranicznika w tzw. "grzybku", by "rozciągnąć" w czasie proces nasycania się komór w grupie (mam nadzieję, że nie ściemniam). Możemy wykorzystać "pośrednią" pozycję dźwigienki, by wykorzystać ciśnienie sieci. Wreszcie poważniejsze, bo praktyczne rozwiązania z przemysłu:
a) dodatkowa komora preinfuzji przyłączona do grupy z boku (bez dźwigienki); woda najpierw dociera do ciastka, ale musi wypełnić tę i inne komory, by powstało ciśnienie pompy.
b) dodatkowy element zwany "dyfuzorem" dołączony do grupy na dole; idea podobna jak wyżej, ale woda najpierw wypełnia swobodnie wszystkie zakamarki grupy, a potem wpływa do dyfuzora, pokonując siłę jego sprężyny. Ta siła może być ekwiwalentem ciśnienia pary (jak w maszynach dźwigniowych). W patencie (a) preinfuzja nie wiąże się z żadnym ciśnieniem.
Istnieje szereg modyfikacji i wariantów patentu (a), np. kolejne grupy firmy FAEMA, bardziej złożone i przemyślane niż E61. Patent (b) wymyślony został we wspomnianej już firmie Brasilia, stosowano go lub jeszcze się stosuje w innych. Tak czy owak, źródłem tych innowacji była maszyna dźwigniowa. Maszyna dźwigniowa jest także inspiracją "nowożytnych" innowacji, vide: Slayer, profilowanie ciśnienia.