Może i tak, ale... To inne podejście do espresso. Nie kupa żelastwa lecz lekka elektronika .
Widzisz, Antonio, zawodowo jestem związany z dziedziną, gdzie elektronika wypiera kupę żelastwa i powiem Ci, że jestem o tym procesie jak najgorszego zdania. Maskowanie niedostatków czy błędów konstrukcji oprogramowaniem, cięcie kosztów w maksymalnym możliwym stopniu itp.
Pomysł sam w sobie fajny, ale co w tym rewolucyjnego, pomijając parę bajerów programowych (tzw. elektronicznych obgryzaczy paznokci)?
1) Miernik przepływu wody (ma to każdy automat do kawy),
2) Pompa (pewnie wibracyjna, bo mała i tania - nie słyszałem maszynki w akcji) sterowana elektronicznie - żadna nowość, choćby automat do kawy, Jura WE6 to ma,
3) Pomiar ciśnienia za pompą - OK, to jest jakaś nowość.
4) Pomiar temperatury - gdzie i czego? Jak termobloku, to lekka kicha. Wszyscy tak robią, tyle że stabilizujesz temperaturę bloku, ale nie wypływającej wody. Można się trochę pobawić w odgadywanie temperatury wody na wyjściu, jak znasz temperaturę wody na wejściu, temperaturę bloku i znasz przepływ, ewentualnie wsadzić czujnik gdzieś w termoblok tak, żeby mierzył temperaturę wody. Wtedy rzeczywiście, byłaby to jakaś nowość.
5) Sprytne oprogramowanie, które wszystkim steruje.
A na koniec będzie jak z płytą CD - niby miała odesłać wszystkie gramofony z igłą do lamusa, a po jakimś czasie okazało się, że analogi lepsze.
PS. Co do stabilizacji prędkości przepływu - każdy automat do kawy tak robi - i co? Robi z tego tytułu espresso?