Wagę posiadam, tylko akurat zdążyła się wyłączyć w trakcie ekstrakcji.
Dzisiaj kolejny dzień na froncie - ktoś tu proponował, żeby młynek jeszcze drobniej ustawić, więc tak zrobiłem. Zaszumiało, pociemniało i ukazał mi się szatan - dwie kropelki ledwie wyszły, więc za drobno zmieliłem, ale za to ciastko fajnie zbite i ładnie wyszło.
Wróciłem do ustawień poprzednich młynka, już na spokojnie, z wagą i stoperem, bo wczoraj jeszcze aparat miałem w ręku na doklepkę. Otrzymałem bardzo gęsty ekstrakt, ale mało - 16 gramów kawy w oryginalnym sitku do podwójnego espresso, 30 sekund i tylko 20 gramów wyszło, więc myślę, że młynek jest dalej za mocno skręcony, bo że za mocno ubite tym plastikiem, to raczej nie. Jutro spróbuję na nowych ustawieniach. Acha, przed samym zaparzeniem spuściłem troszkę wody, chcąc zobaczyć, czy jakoś nie wrze/buzuje.
Sama kawa, o dziwo, smaczna, szczególnie w porównaniu do tej wczorajszej - skondensowana, mocarna i nawet kwaśna nie była, z małą, ale gęstą cremą, jednak dla mnie zdecydowanie za mocna, więc troszkę wody dolałem, bo bym chyba fikołka po tym czorcie zrobił.
Ciastko też całe wyszło, ale z mocno odbitą śrubą, więc jutro zamiast 16 zmielę 15 gramów.
Przy okazji Waszych sugestii, przyjrzałem się też zmielonej kawie, ale ja tam niczego nie dostrzegłem - ani pyłu, ani zróżnicowanych wielkości, ani nie była jakaś "polepiona", czy zbrylona.
Nie wiem, co Wy w tych przemiałach rozpoznajecie i jak odróżniacie.