Ktoś był? Jakieś refleksje? Co ciekawego widzieliście? Zapraszam do dyskusji
.
Na początek ważna wiadomość: za rok WoC odbędzie się w Warszawie.
Wprawdzie WoC to głównie mistrzostwa, ale także dość duże targi kawowej branży. W Berlinie nie zauważyłem nawet mistrzostw, a tylko odwiedziłem paru znajomych, zamieniłem kilka zdań z paroma producentami kawy, a jakże: takiej, którą sam palę
. W głowie najbardziej jednak zapadły mi skrajnie różne podejścia do procesu palenia kawy, bo odwiedziłem paru producentów maszyn do palenia. Pierwszy to nasz rodzimy Coffed. Coraz bardziej zaawansowane są ich maszyny, coraz ładniejsze. Jest to prosta, znana od lat idea, bazująca na inwencji firmy Probat -- może bardziej lub mniej rozwinięta, ale wciąż wierna pierwotnej koncepcji. Mamy tu tradycyjny, metalowy bęben (dwuścienny), mamy bardzo dobry palnik (to wielki plus w stosunku do innych tego typu maszyn), sprytny system kontroli i sterowania, dobre materiały -- słowem: rasowe maszyny, nie ma się do czego przyczepić. Obok były stoiska podobnych technologii: Probat, Giesen, Joper, Toper itd. Wszystko to można zamknąć w jednym zbiorze, bo są do siebie podobne, różnią się szczegółami, gdy koncepcja jest jednakowa. Powietrze z zewnątrz zasysane przez mocne wentylatory, ogrzane płomieniem palnika, przepływa przez bęben od tyłu maszyny, omiatając ziarna w bębnie, trafia do rury, biegnącej na górze pieca do tzw. "chaff collectora", a w końcu do komina. W każdym z tych urządzeń mamy do czynienia z grubymi, żeliwnymi płytami z przodu pieca, a nawet z tyłu bębna. Konstrukcje są duże, ciężkie, masywne i sprawiają wrażenie bardzo solidnych...
I pięknie. Wybór duży. Nie sposób jednak nie zauważyć czegoś zgoła innego. Na razie tylko parę fotografii:
O tym, co myślę, napiszę później
.