Staram się ogarnąć temat kawy i potrzebuję rad osób z doświadczeniem w temacie. Moja historia jest krótka i prosta: kawy plujki, później etap z herbatami i innymi roślinami. Następnie etap bardziej świadomy - yerba mate oraz kawa "3x prawie gotowana" w rondelku. Rzecz jest taka, że wstając rano, ledwo widząc na oczy z śpiącym jeszcze umysłem, szybko uzmysłowiłem sobie potrzebę ekspresu. Moja Grażynka weszła na najlepsze forum o kawie kafeteria i kupiła polecanego tam mercedesa wśród ekspresów, czyli Philips Gaja HD 7546. Super sprzęt, świetnie się sprawdza, jest szybki i funkcjonalny, łatwo się czyści, bezawaryjny i tani w utrzymaniu, a z wad jedynie to, że kawa z niego nie nadaje się do picia. Potwierdzeniem był prosty eksperyment: ta sama ilość tej samej kawy, ta sa ilość tej samej wody. Do ekspresu i do rondelka. Kawa z ekspresu to woda jakby o smaku kawy jakiejś, a z rondelka to kawa jakby bez śladu kropli wody, gęsta, aksamitna w ustach, lekko korzenna i czekoladowa.
Problem w tym, że rano nie jestem w stanie i nie mam czasu bawić się w rondelek. Nabytym automatyzmem jestem w stanie uruchomić ekspres przelewowy. Grażynka bardzo się ucieszyła, że musimy kupić nowy ekspres i będzie mogła sobie jednym przyciskiem robić swoją kapuczinę i kawę maciatą. Rano potrzebne są "na już" dwa kubki, czyli 2x0,3l kawy. Po 15:00 drugie 2x0,3l i za godzinę, dwie znów 2x0,3l. Kawa z rondelka (w termos) dobra jest do około 20-30 minut, później wyraźnie się psuje. Musiałbym 3x dziennie bawić się po 20 minut (przygotowanie, mycie, sprzątanie), a to mi nie odpowiada.
Rozumiem, że jeżeli zabawa w "prawie gotowanie" w rondelku odpada to i również zabawa w ekspres kolbowy. Posiadany ekspres przelewowy z termosem sprawdza się doskonale użytkowo, ale tragicznie smakowo. Jakie zatem będzie najlepsze rozwiązanie dla nas, miłośnicy kaw białych (głównie kapuczina i kawa maciata) i miłośnika kaw czarnych, rzadziej białych? Czy nie chcąc rozstać się z smakiem kawy z rondelka jesteśmy skazani na ekspres automatyczny?