Jeśli można, to się nie zgodzę z względnością dobrego smaku. Owszem, potem człowiek się do wszystkiego przyzwyczai i później jest już tak jak piszesz (ze środkową częścią artykułu się zgadzam), ale na początku jest język i jego funkcje. Funkcją języka jest rozpoznawanie czy coś jest jadalne czy trujące. Dlatego niemal wszystkie trujące rzeczy są gorzkie i paskudne, czasem paskudnie kwaśne, cierpkie, zepsute po prostu. Dlatego słodkie rzeczy mają mnóstwo witamin (w przyrodzie, nie w sklepie). Dlatego też słone to minerały.
Wszystko to potwierdza się w kawie.
Wielu ludzi, którzy na co dzień piją marną kawę i sobie ją chwalą, nauczyło się ją pić (z wielu powodów). Sentymenty do smaków, to zupełnie inna dyskusja. Ale jest też bardzo duża grupa ludzi, którzy nie lubią kawy, najczęściej dlatego, że do tej pory spotkali się tylko z tą marnej jakości, a na przyzwyczajenie się nie mieli ochoty.
Te ślepe cuppingi z wmieszaną kawą przemysłową tylko potwierdzają, że kwestia smaku nie jest względna.
Ze smakiem w innych kontekstach (estetycznych choćby) jest podobnie. Wszystko ma swoją przyczynę na początku. Względność może pojawić się dopiero później, i dopiero na poziomie abstrakcyjnym.