to dobrze, jest nadzieja
Ja w międzyczasie przepiłem się przez wszystkie cztery z zestawu i wyjąłem z zamrażarki drugą paczkę tej kenii. Palenie to samo, ale jest z niej znaaacznie mniej defektów i połamanych ziaren, z tej paczki ów nieprzyjemny aromat się wywietrzył dość szybko. Ciekawe co to za zmiotka z dołu bębna mi się trafiła w pierwszej
O tej porcji już bym aż tak źle nie napisał, chodź dalej to dla mnie co najwyżej niezbyt udana kawa, najlepiej wychodzi mi w aero w pracy, gdzie mam wodę z dużej butli, dość zmineralizowaną, no tak średnio powiedzmy, zazwyczaj nie lubię tego co robi, nie wszystko się ładnie wypłukuje, jak na wodzie w domu, niemniej w tym przypadku podniosło to kwaśność i ukryło conieco drażniących aromatów. Uważam, że same ziarna mogą mieć w sobie potencjał, no ale ogólnie rozczarowanie pozostało.
O Tanzani i Gwatemali nie mam co napisać, długo ich nie będę pamiętać i to w sumie dobrze. Zdecydowanie najbardziej przypodobała mi Etiopia, we wszystkich rzuca się w oczy duży rozrzut w kolorze ziarenek ale ta ogólnie jest jaśniejsza i samo nierówne wypalenie nie wpada na tyle w skrajności, co by fermentacyjne aromaty nie wzięły na siebie
Całość smakuje bardzo dobrze i truskawkowy natural wypiłem z przyjemnością.