Ostatnio głównie dzięki festiwalom i cuppingom miałem okazję spróbować wielu kaw, napiszę o tych, o których warto. Pewnie już większości nie ma w ofercie, jednak zostawię to tutaj - może w następnym roku znów się pojawią. Krótkie notatki, bo sporo się tego przewinęło, opisuję tylko te warte największej uwagi.
Przede wszystkim numero uno, kawa o kalibrze Mzungu:
Clifton Coffee - Finca Hartmann
Panama
Maragogype
NaturalCo jest w niej interesującego? Clifton współpracuje ściśle z farmą, często mają w ofercie coś od nich. Tutaj pojechali po bandzie z fermentacją, bo kawa dojrzewa 20 dni. Profil smakowy: mango, suszony banan i koniak. Na stole cuppingowym smakowało to jakby ktoś dolał brandy/szampana do kawy + wyraźny suszony banan i owoce tropikalne. Dla mnie druga, po Mzungu, kawa w tym roku, która mnie pozamiatała. Kawa niemal musowała w ustach jakby ktoś bąbelków dolał. Bardzo dziwna, interesująca - piłem również jako przelew i tutaj rzeczywiście więcej wyważenia w tym szaleństwie, ale dalej brandy i banan z wyrazistą kwasowością. Nie wiem, czy ja jeszcze mają, bo to było z miesiąc temu.
Colonna - Kochere G1
Etiopia Yirgacheffe
MytaKawy z tego regionu są znane wszystkim kawoszom lubiącym trzecia falę. Można byłoby powiedzieć, że po prostu bardzo dobra kawa, ale palarnia mocno uwypukliła nuty kwiatowe, zdecydowanie dominuje jaśmin oraz na drugim miejscu cytrusy, borówki etc. Bardzo, bardzo przyjemne ziarna.
Round Hill Roastery - Gituto AB
Kenia
MytaSok z czarnych porzeczek oraz delikatne cytrusy + nuty kwiatowe na finiszu. Jak lubicie kwasowość, to zdecydowanie ziarna dla Was - kawa wyrazista, herbaciana. To czego można się spodziewać po kawach z tego kraju tylko, że w najlepszym możliwym wydaniu.
Triple Co/Hard Lines - Gakenke
Burundi
HoneyBurundi z obróbki honey - bardzo ciekawa propozycja! Kawa we współpracy: palarnia z Bristolu, kawiarnia z Cardiff na festiwal kawowy w Bristolu z początku września. Dla mnie wyraźne jagody, truskawki + ogromna słodycz. Musującej Coca Coli nie udało mi się wyczuć, raczej w kierunku miodu kwiatowego. Bardzo smaczna propozycja, bo nie trzeba wybierać pomiędzy kwasowością i jej przeciwnością. Bardzo wyrazista, ale zbalansowana ze względu na sposób obróbki - owoce nie do końca smakują jak z kaw po obróbce naturalnej, są czystsze w smaku. To dla mnie w sumie pierwsze ziarno z Burundi po obróbce honey, warto!
Girl Who Grinds - San Antonio
Gwatemala
MytaMimo, że palenie pod espresso, ziarenka bardzo smaczne w przelewie. Kremowe body i wisienki z wanilią.
Crankhouse Coffee - Las Margaritas
Kolumbia
Natural
PacamaraPacamara i obróbka naturalna robią swoje, uzyskałem bardzo esencjonalny napar z v60, niczym sok owoców tropikalnych. Mango, papaja, czerwone pomarańcze, granat, jagody, truskawki, limonka - wszystko co popadnie, koktajl owocowy. Fantastyczne ziarna!
Notes - Las Moritas
Gwatemata
Myta
PacamaraKolejna pacamara, kawiarnia z Londynu. Jak na obróbkę mytą to trochę nietypowo, bo słodycz zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan. Miód kwiatowy, owoce pestkowe, pyszny zbalansowany napar - słodycz idealnie gra z owocami, kawa trafiająca w gusta zarówno tych lubiących zaszaleć, jak również tych krzywiących się na kwasowość w kawie.
Hundred House Coffee - Finca Villaure
Gwatemala
MytaKolejne świetnie wyważone ziarna, profil suszone morele, wiśnie, ciemna czekolada do wypieków. Rzeczywiście czekolada przyjemnie zalewa podniebienie po czym wchodzą suszone owoce idealnie współgrając z resztą. Napar z v60 bardzo mi smakował, kawa jak powyższa - zadowalająca różne gusta.
Clifton Coffee - Chico Gallo Hartmann
Panama
NaturalMikrolot z Panamy, pochodzi z trzypaku. Z tego co wyczytałem to mikrolot jest tak mikro, że kupili po 70kg (czyli 1 worek) i pakują 3 puszki po 70g jako zestaw i edycja limitowana. Niestety nie udało mi się spróbować dwóch pozostałych, ale napar z Gabi wyszedł bardzo smacznie. Najbardziej wyważona kawa z obróbki naturalnej jaka piłem w tym roku. Profil: melon, papaja, truskawki, herbaciane body, bardzo słodka.
Na sam koniec największe rozczarowanie... Mikropalarnia Kiss the Hippo z Richmond w Londynie. To była jakaś myta Kolumbia/Gwatemala... Profil w stylu zielone jabłko, czekolada, śliwki. Kawa smakowała powietrzem, czarna woda, bardzo płaska. Finisz trwał niczym...a nie finisz w ogóle nie trwał. Trzeba oddać, że próbowałem ją 2 miesiące od daty palenia, być może ktoś wcześniej nie domknął paczki czy coś... Dalej trudno mi w to uwierzyć, żeby ziarna były aż tak zwietrzałe, żeby niczym nie smakowały. Ziarna były w środku jasne, ale na zewnątrz nienaturalnie ciemne - podejrzewam, że niedorozwój profilu.
To tyle, przepraszam za brak czasu na szybsze zebranie myśli, ostatnio bardzo dużo się dzieje