Długi był ten tydzień, ale i mój warsztat działa jak Watykan ("koła długo mielą") i było mnóstwo innych rzeczy na głowie. Przemiana się dokonała, regulacja jest od góry. Pozbyłem się wszystkich zbędnych elementów poniżej żaren, więc kawa nie ma gdzie się blokować... prawie... Pozostał gwint, na którym był nakręcony wewnętrzny pierścień, muszę się tego pozbyć. Tak wygląda teraz w towarzystwie paczki kawy i kubka z naparem mielonym rzeczonym młynkiem.
A z tego jest zbudowany:
Wewnętrzne łożysko jest z mosiądzu (miało być z tego czarnego co to się zwie ertacetalem, inwencja własna warsztatu...), górne z tworzywa. Mała tulejka ustala położenie wewnetrznego łożyska stanowiąc dystans od pokrywy. Na korbie brakuje gałki, nie zdążyli zrobić przed moim wakacyjnym wyjazdem do Kołobrzegu. A przelewać coś trzeba, więc pojechał bez gałki.
Generalnie walka wciąż trwa. Jak wspominałem wcześniej, teraz jest to konstrukcja a'la Hausgrind. Doświadczenie pokazuje, że aby działało to na prawdę bezproblemowo, otwór w korbie musi być zrobiony na prawdę porządnie i musi ciasno pasować do mocowania na ośce. Tutaj frezowanie nie spełnia zadania, trzeba tłoczyć dokładne otwory, inaczej jest luz i nastawa grubości mielenia zmienia się podczas pracy. Mam pomysł, jak rozwiązać to bez zaprzęgania prasy
Problemem jest jeszcze konieczność rozebrania całości w celu nasypania ziaren. Muszę zrobić otwór w pokrywie.
Kto wie, może jednak Aergrind pojawi się prędzej, niż ten projekt będzie skończony