Myślałem, że już nic gorszego niż kryzys finansowy z czasów, gdy zaczynaliśmy nas nie spotka. Wtedy ceny surowego ziarna były wygórowane, kursy walut niekorzystne. Cóż, teraz dopiero mamy kosmos, a wszystko przed nami. Mam nadzieję, że przetrwamy światowy obłęd, ale złudzeń chyba nie mam i martwię się.
Trochę nas nie było, bo w końcu chcielibyśmy zmienić nieco miejsce na bardziej "na końcu świata" -- szukamy jakiegoś garażu/stodoły do zaadoptowania na naszą manufakturę. Magazyn opustoszał, ale już nadrabiamy zaległości. Najpierw moje przeboje. Jest już lub wkrótce będzie kolejne wydanie Chocolate Wave i cała kolekcja Espresso 1-4, Brazylia, A+ i Ariadna oraz Mefisto. Rano wpadam do naszej "piekarni", włączam ekspres, sprzątam w piecu, rozpalam ogień i wracam do ekspresu. Dawno nie miałem takiej przyjemności z espresso
. Zapraszam:
-->> MAWkrótce zdań kilka o Eli nowościach. Gdy jesteśmy tam na "dzikim zachodzie", tylko Eli jasne kawki zaparzamy i na razie nie ma widoków na espresso. Ale to dla mnie zbawienne w moim podejściu do espresso. Bo gdy jestem już przy ekspresie, zawsze się tym czarnym złotem tak nafaszeruję, że ledwo potem żyję niczym król Midas
. Ostatnio z Eli kaw wybierałem sobie Puerto Alegre. Jest to doskonała kawa, bardzo ją lubię. Nie jest to żadna nowoczesna, odlotowa fermentacja a zwykły natural, ale naprawdę nic jej nie brakuje i zachwyca tak samo jak np. Kolumbia Veranera.