Palona wczoraj Nyakabugi jest obłędną kawą -- polecam
. Dużo kaw w ogóle wypaliła Ela. Wkrótce mała ciekawostka. Kolumbię La Claudina z naturalnej obróbki już znacie. Ma piękny, intensywny, owocowy aromat, dużo słodyczy. Dołączy do niej ziarno z tejże plantacji Juana Saldarriaga ale z obróbki anaerobowej -- kawa słodka bardzo i przede wszystkim. Aromatów owocowych ma mniej, żwawej kwaskowatości też mniej, jest po prostu słodka. Zobaczymy jak wypadła naprawdę -- po kilku dniach, paru tygodniach.
Dzisiaj z kolei paliłem ja: kolejną partię Ariadny i komponenty do mieszanki Espresso #3, niedawno wspomnianej w niniejszym wątku. Znowu mamy komfort z piecem, więc to przyjemność. Nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, komin czysty i przejrzysty... Jest fajnie
.
Parę dni temu w sklepie pojawiła się kolejna, sezonowa, moja mieszanka do espresso. Nazwałem ją "Inverno, Invernale" czyli zima lub zimowe espresso
. Składa się z mojej roboczej Brazylii Cerrado, Meksyku Chiapas i Kolumbii Tolima. Wyszło to bardzo przyjemnie, jak zwykle czekoladowo z odrobiną skojarzeń z suszonymi owocami: -->>
Invernale.
I jeszcze jedno: dojechały tabliczki od Michaliny. Wyglądają pięknie, w białych obwolutach, z nalepkami Academy of Chocolate Awards itp. Są większe niż konkurencyjne, bo maja 80g. Nie wiem jak to teraz ogarnąć - chyba zacznę je zjadać po kolei
.
Z ostatniej chwili: wziąłem 100% Tanzanię czyli jedyną z zakupionych przeze mnie a nienagrodzoną żadnym medalem czekolad. Imponuje mi, dałbym za to Misi złoty medal. W ustach czuje się przede wszystkim słodki smak, dużo słodkiego smaku i jest to naturalna słodycz, nie ma goryczy albo jest ona bardzo mała, jest też spokojna, przyjemna kwaskowatość. Cudo.
Wychodząc ze sklepu, dla porównania wziąłem kęs 100% Wenezueli Willey's Chocolate. Zgadnijcie co poczułem? Gorycz i nic. Zupełnie co innego...