Powoli na dworze temperatura łaskawie przekracza kilkanaście stopni, ba, nawet i jakiś upał pojawi się od czasu do czasu. Czy w związku z tym, pomimo 30stC na dworze, chcemy delektować się gorrrrącym dripem? Większość z nas, owszem
ALE może warto przygotować sobie kawę na zimno? I nie mam tu na myśli frappe z lodami, mlekiem, cukrem i innymi dodatkami. Dziś chciałbym podzielić się z Wami moim małym testem tzw. Cold Brew (Cold Brewingu?), czyli "parzeniem" kawy na zimno.
Cała technika jest banalna, a efekty co najmniej ciekawe, ale o tym za moment.
Czego potrzebujemy:- kawy, dobrej jakości, najlepiej jasno palonej, singla, w ilości minimum 30g (tj. na pół litra wody. 60g/l). Ja użyłem
Kolumbii od James Gourmet Coffee- Woda w temperaturze pokojowej, najlepiej źródlana, miękka albo woda filtrowana
- Waga
- Dzbanek + jakikolwiek dripper LUB najlepiej French Press + jakikolwiek dripper
Kawę mielimy dość grubo. Grubiej niż do dripa, bliżej French Pressa, wsypujemy do dzbanka (w moim wypadku 600ml FP), stawiamy na wadze i tarujemy ją
Następnie, kawę zalewamy odrobiną wody, w moim wypadku było to ok. 100ml, aby zrobić coś w rodzaju "preinfuzji", która trwała ok 1-2 minut.
Po przeprowadzeniu "preinfuzji" uzupełniamy dzbanek wodą do pożądanej ilości, czyli w moim wypadku 500ml, i odstawiamy całość na około 10 minut.
Po tym czasie, na powierzchni zrobił się kawowa skorupa. Teraz mieszamy kawę, zakrywamy dzbanek pokrywką/folią i odstawiamy na... minimum 8 godzin, a najlepiej ok. 24. Można oczywiście i na dłużej. Każdy etap czasowy da nam inny smak kawy. Im dłużej kawa "leżakuje", tym nabiera krągłości, ale jednocześnie i goryczy (której w CB i tak jest bardzo mało, ale o tym za moment).Tu warto próbować wedle własnego uznania : )
U mnie "parzenie" trwało ok. 16 godzin. Po tym czasie, mieszamy wszystko i jeśli jesteśmy posiadaczami French Pressa, "prasujemy" napar, a następnie przelewamy go przez dripper z filtrem (u mnie Hario V60, wcześniej przelany wrzątkiem, żeby zniwelować posmak papieru) do innego dzbanka/szklanki. Jak nie mamy FP, po prostu mieszamy filtrujemy całość przez dripper. Filtrowanie jest bardzo ważne. Pozbywamy się dzięki temu pyłu, który nadaje kawie mętność i przede wszystkim gorycz i mączystość naparu.
U mnie przelewanie przez filtr trochę trwało, dobre kilka minut.
No, i gotowe! Ponieważ nie mam innego dzbanka jak ten z FP, to filtrowałem kawę do dużej szklanki, umyłem FP i z powrotem przelałem kawę do dzbanka. Estetyczniej.
Teraz czas na doznania organoleptyczne.
Kolor kawy jest bardzo jasny i bardzo klarowny. Na pierwszy rzut oka przypomina czarną herbatę, a to i tak niezbyt mocno zaparzoną ; )
Zapach jest inny niż ten, co znam z dripa z tej samej kawy. O ile w dripie czuć "archetyp kawy", z taką delikatną "przypaloną" nutą, o tyle w CB jest to słodkawo-czekoladowy zapach + delikatne owoce znane mi z dripa. Natomiast
w smaku kawa jest zupełnie inna niż z dripa. Przede wszystkim, jest zimna ; ) Ale to nie jest taka sama "zimność" jak kawa, która wystygła. W przestudzonej kawie bardzo mocno rysują się kwaski. Tutaj tego nie ma. Owszem, kwasowość jest, bo taka jest charakterystyka tych ziaren, ale zdecydowanie łagodniejsza. Napar jest słodszy, podbity mleczną czekoladą, okrągły, zbalansowany, przyjemny.
Podsumowując, warto spróbować! W sam raz na ciepłe dni, w upalne można wsadzić na chwilę do lodówki, albo doprawić kostką lodu. Na pewno dla gości może to być zaskoczenie i to pozytywne : )
A, na koniec jeszcze kwestia proporcji kawy i wody. Wspomniałem na początku o minimum 30g kawy i 500ml wody. Przy mniejszej ilości kawy i wody nie wyciągnie się odpowiedniego naparu. Wszędzie, gdzie czytałem o CB zaleca się właśnie min. 500ml, a najlepiej litr. Zauważcie z resztą, że urządzenia do CB, choćby z Bodum, są o naprawdę dużych pojemnościach ; )
Smacznego!
PS
Zdjęcia są mojego autorstwa, do wykorzystania poza portalem za pisemną zgodą.