To jest chyba materiał na jakąś niekończącą się dyskusję
Jest taki kojący rodzaj powtarzalności, kiedy kupujesz po raz kolejny worek Valrhony Guanaja, a ona jest idealnie przewidywalna, taka jak być powinna. Jeśli jako szef cukierni w restauracji z gwiazdkami Michelina chcesz, żeby Twój popisowy deser po prostu smakował tak dobrze, jak zawsze - wtedy sięgasz po Valrhonę, Felchlina i tym podobne synonimy powtarzalności. To najczęściej blendy, rzadziej zrobione z bardzo konkretnego varietalu kakao, raczej ciężko wtedy ten efekt osiągnąć.
Jeśli jak ja masz hyzia na punkcie bardzo dobrej czekolady w tabliczkach - chcesz, żeby ta Porcelana była powtarzalna nie w sensie identyczna, ale w sensie równie dobra. Żeby to Noir Infini cieszyło równie mocno za każdym razem.
Pralus Chuao jest przykładem tabliczki, która w roku 2012 mogłaby zdetronizować Porcelanę - kiedy próbowaliśmy jej na degustacji, całe nasze grono zaniemówiło, ja byłem w stanie wydobyć z siebie tylko "WOW!", za to rok później tego "efektu wow" zupełnie nie było i pewnie wolałbym jakieś prostsze i tańsze Amedei typu Toscano Black 63%.