Jest to chyba kwestia przyzwyczajenia i indywidualnych predyspozycji. Ja zawsze łatwo się zasładzałem. W związku z tym nigdy nie spożywałem dużych ilości cukru. Od dziecka przestałem słodzić herbatę, bo była dla mnie za słodka. Kawę słodziłem żeby zabić nieprzyjemne aromaty, ale przeszkadzało mi to. Tak oto w poszukiwaniu kawy, która byłaby do picia, bez słodzenia, zawędrowałem do świata pysznej kawy. Wracając do czekolady, to zawsze wolałem gorzkie czekolady niż mleczne.
Dzięki poleceniu Antonia, wczoraj rozpakowałem czekoladę 100% z Tanzanii z Misha's Chocolate. Co ciekawe w ogóle nie jest gorzka, jest przede wszystkim wyraźnie gęsta, lepka i tłusta. Ma przyjemną teksturę. Aromaty subtelnie kwiatowe, lekko słodkawo-owocowe. Nie jestem przyzwyczajony do takiej gęstości, ale jest to ciekawe doznanie. Dla mojej żony zdecydowanie za mało słodka. Ta czekolada Michaeli jest dla mnie znacznie przyjemniejsza w porównaniu do 90% Wenezueli Chuao z Beskidu, którą właśnie skończyłem.