Znowu strzelasz do mnie bzdetami, jak zwykle, twoje wypowiedzi nie grzeszą erudycją ani dobrym humorem, twoje strzelania w kolano są nudne, na bakier jesteś z logiką jak i z botaniką. Co ma do rzeczy przez kogo jaka książka została wydana? Nie wiem po co zabierasz tu głos, gdy nic do powiedzenia nie masz? Dobranoc, kochany
@Szczympek 'u, dobranoc, już czas na sen
.
Jest tak, jak opisał to
@fill -- jeśli czegoś nie wygooglujesz, to nie istniejesz; nie masz własnego zdania ani rozeznania. Moje studia kończyły się pewnymi "zabawami" z analogowymi układami scalonymi. Gdyby ktoś mi dziś, po 25 latach od obrony, zaczął snuć opowieść o jakichś nowych i ciekawych trendach, to byłbym tylko z tego zadowolony -- i chyba byłbym w stanie nawiązać jakiś konkretny kontakt, zamiast odwiedzać wirtualne biblioteki by sprawdzić czy aby jest to prawdą; by obrzucać go błotem, gdy coś jest sprzeczne z moją ugruntowaną wiedzą.
Wspomniana przeze mnie książka ma kilka rozdziałów a do każdego setki pozycji w bibliografii. Nie jestem biologiem, więc być może niezbyt obrazowo przekazuję wiedzę -- wydawało mi się, że mogę jednak zaufać w tej mierze komuś, kto jest biologiem czyli Tobie
@kabzior? Mogłeś mnie poprawić rzeczowo i w sympatyczny sposób -- ale jak zwykle wolałeś zabłysnąć niczym lampa błyskowa, arogancko i nawet dać cios w nos. Eksperyment wyglądał nieco inaczej, ale summa summarum zapamiętałem najistotniejszą informację: zdrowe mitochondria oznaczają zdrowie komórki. Książkę zacząłem czytać kilka miesięcy temu, zaglądam do niej od czasu do czasu, a ponieważ bywam w wielu miejscach, dopiero teraz mogę do niej sięgnąć znowu.
Badania w których dokonywano transferu jądra komórki rakowej do komórki zdrowej, dostarczyły ciekawych wniosków oraz pokazały wyraźnie, że to nie mutacje w jądrowym DNA są przyczyną raka. Gdy zdrową komórkę pozbawioną jądra komórkowego połączono z komórką raka zawierającą niestabilne genetycznie jądro komórkowe, zaobserwowano zahamowanie nowotworzenia. Okazało się, że cytoplazma komórki zawierającej zdrowe mitochondria może zahamować powstawanie raka, jeśli zostanie połączona nawet z komórką raka złośliwego. W badaniach na zwierzętach pokazano, że transfer jądra komórki nowotworu złośliwego do oocytu żaby sprawia, iż taka komórka rozwija się w zdrową żabę -- bez śladu raka. Gdy jednak zrobimy eksperyment odwrotny, a więc połączymy zdrową komórkę zawierającą jądro komórkowe z cytoplazmą komórki rakowej zawierającej wadliwe mitochondria, to u 97% myszy, którym wszczepiono taką hybrydę, rozwinie się rak. To wyraźnie pokazuje, że zdrowe, niezmutowane jądro komórkowe nie potrafi zahamować rozwoju raka, ale zdrowe mitochondria -- owszem. A co robią mitochondria? Przeprowadzają większość reakcji metabolicznych. Logiczne więc jest stwierdzenie, że rak to choroba związana z zaburzonym metabolizmem na poziomie komórkowym.
Jeszcze ciekawsze badanie udowodniło, że zdrowe mitochondria są w stanie "naprawić" wadliwą ekspresję genów w DNA jądrowym. W komórkach raka zmienionej aktywacji ulega bardzo wiele genów. Jednym z nich jest APE1, który związany jest z naprawą DNA czy odpowiedzią na stres w komórce. Wpływa on między innymi na aktywację wcześniej wspomnianego onkogenu C-MYC. Co się stanie, kiedy przeszczepimy zdrowe mitochondria do komórki rakowej pozbawionej mitochondriów? Wadliwa ekspresja jądrowego genu APE1 się cofa!
Dalej nie chce mi się przepisywać, choć treść jest pasjonująca. Nie chce mi się też dalej komentować impertynencji i zwyczajnej głupoty.
Zrozum, że to trochę tak jak bym ja próbował Cię przekonać, że wydaje mi się, że czytałem w książce że był koleś, który wypalał kawę i mu wychodziła po paleniu kolorowa niczym Skittles. Nikt nigdy o tym nie słyszał, jest to niemożliwe, ale gdzie Twoja wiara?
Niezupełnie. To, co napisałeś o kawie w tym wersecie to czyste brednie i od razu widać, że nie czytałeś żadnej książki na ten temat i nie masz zielonego pojęcia. Moje powoływanie się na konkretną książkę zawierało konkretne słownictwo z zakresu biologii itp. i tylko to powinno wywołać w Tobie, jeśli jesteś naprawdę naukowcem, chęć rozwinięcia tematu oraz rozwinięcia jakiejś popularyzacyjnej żyłki. Tymczasem to Twoje pisanie odstręcza, jest li tylko wyśmiewaniem, napuszaniem się, pozerstwem itp. Mnie jako adepta nauki zawsze uczono pokory wobec różnorodności, zmienności, nieprzewidywalności, niepewności -- ale ja jestem inżynierem a "inżynier" wciąż zmaga się z "nieidealnym".
A biolog?
Często słyszałem Eli refleksje ze studiów botaniki, Eli autentycznej miłośniczki statystyki. Wydaje mi się, oględnie mówiąc, że biolog zmaga się i mija z prawdą, by coś dopasować do ideału
.