Powiem tak: wulgaryzmy pojawiają się czasami w mojej mowie, ale w ograniczonym zakresie - nie chcę kaleczyć języka ponieważ go szanuję jednakże w tym przypadku z moich ust zaczynają padać nowe słowa, których po prostu nie używam. Dlaczego???
Dzisiaj miałem przyjemność gościć u DrUsagi - Michał bardzo dziękuję za poświęcony mi czas. Mamy te same maszyny więc zabrałem pod pachę młynek i udałem się na chłonięcie wiedzy. Nauki były w miarę owocne - udawało mi się po krótkim instruktażu sprostać wyzwaniu i spienić poprawnie mleko oraz NAWET narysować coś - pokraczne to pokraczne, ale radość nie do opisania. Naprawdę powiem Wam, że dusza moja nabrała wigoru i optymizmu ciesząc się jak dziecko po otrzymaniu wielkiego lizaka. Po 5L przelanego z Michałem mleka wyszło, że korepetycje się powiodły i spieniałem mleko naprawdę przyzwoicie i to bez termometru w dzbanku - szok i niedowierzanie, które po powrocie do domu niestety szybko prysły.
Zabrałem się u siebie za powtórzenie materiału z korepetycji. Jakież było moje zdziwienie ... o przepraszam - to nie jest odpowiednie słowo ... jakież było moje zajeb...cie wielkie wkur...nie jak z miejsca 2L mleka poszły do zlewu i ani razu nie spieniłem go choćby tak żeby został biały ślad na kawie. Ja nie wiem o co chodzi, ale taki obrót sprawy mnie przerósł. Nie tylko ręce mi opadły, ale uszy, powieki, włosy na głowie i nie tylko. Teraz nawet jakby stanęło przede mną 10 najpiękniejszych kobiet na świecie w bikini lub bez, to dalej pewne elementy ciała byłyby w stanie opadu.
Czy ktoś z tutaj obecnych może mi tak po ludzku i w miarę prosto wyjaśnić o co chodzi, bo mój rozum (a uważam siebie za logicznie myślącego prawie 40'to latka) tego nie ogarnia. Jak chcecie napisać, że jestem głąb to śmiało - nie wiem czy nie będzie mi lepiej.