z tej samej ilości ziaren wyciąga się więcej różnych substancji niż w metodach przelewowych
właśnie czy więcej? Ciśnienie robi swoje, ale czas tu tez popierdółką nie jest, często się mówi, ze ziarno do espresso palimy ciemniej, żeby było łatwiejsze w zaparzaniu, gdzie tu to oznacza szybsze w zaparzaniu i z jednej strony przy dripach częściej jest kłopot z przeparzeniem a przy maszynie raczej częściej z niedoparzeniem, chodź zaraz mnie ktoś pewnie wyśmieje za takie uogólnienie
Z drugiej strony, robiąc sobie eksperyment z podstawianiem koeljnych szklaneczek co stały odstęp czasu, i tu i tu ostatnie frakcje są zazwyczaj ot taką gorzkawą wodą, większość dobrego spływa w swoim czasie.
Znowu robiąc tzw americano, czy zbliżając się do podobnego stężenia jak przy przelewach, nazwał byś te kawy bogatszymi w smaku od dripowych? Bo ja raczej nie, chociaż napewno na tej samej kawie i na tej samej wodzie, nigdy nie porównywałem ich, o tym, że raczej wole omijać ten styl nie wspominając
więc niby stoją tu jabłka i gruszki a jednak zawsze te americany były takie se
Kiedyś pamiętam czytałem o tej ilości jednostkowej substacji w stosunku to ich ilość wagowej ale dawno i nie pamiętam jaki był wniosek, chodź jakoś utrwaliło mi się, żę jest właśnie na odwrót.
Chyba mi znalazłeś temat na weekend