Ok, nie mam zamiaru udowadniać że nie jestem wielbłądem.
Wymiana zdań zaczęła się od tego, że według jednego z dyskutantów pojedynczego espresso jest tak mało, że nie dociera do gardła. Na co ja wyskoczyłem z objętością klasycznego espresso, nie do końca poważnie co prawda, ale zgodnie z prawdą.
Efekt jest taki, że zaczynacie mnie uczyć tego, że objętość jest zła, tak jak bym był kompletnie zielony i nie wiedział co to ratio, nie miał wagi i nie używał jej w swoich eksperymentach. Bo wy wiecie lepiej, a ja jestem kretynem, który zmieloną kawę odmierza w mililitrach i któremu trzeba zadawać pytania naprowadzające.
W tej sytuacji bardzo dziękuję, z mojej strony przerwa.
Dzięki @GostRado za merytoryczne odpowiedzi.