Filmik Hoffmana zrozumiałem tak, że ekstrakcja jak już osiądzie na dnie, po przełamaniu kożucha, jest pomijalnie mała, po to zamieszanie po 4 min. żeby ekstrakcję wyhamować, w tym nie widzę niczego dziwnego, sam tak lubię robić. Ciekawe co w książce jest napisane, bo tego nie widziałem.
Ten filmik nie robi żadnej rewolucji, nie wiem czemu takie wnioski, z jednej strony potwierdza te praskowe kwestie i tu się też zgadzam z Evanduril-em że po to sypie się gruby przemiał, żeby łatwiej sitkiem zebrać, zwłaszcza jak przeciska się je do końca zaraz po zamieszaniu. Tylko to jest bez sensu bo mulista dalej trochę będzie, a do tego niedoparzona, więc w gruncie rzeczy szkoda kawy i zachodu
Mnie zaciekawiło bardziej jak szybko przy porządnej grubości osiągamy poziom bliski drobnemu mieleniu i to jak mało oddaje kawa dalej, przy dłuższym parzeniu, bo jak rozumiem do tych 10 minut nie mieszkali w czarkach. Ja zgaduje, że nie przełamany kożuch i tak z czasem w większości siada, więc stąd czasowe samoograniczanie się ekstrakcji?