Już myślałem, że rozgryzłem V60 w sposób mnie satysfakcjonujący, aż tu nagle coś przestało "działać". Często parzę kawę w ten sposób, że:
0:00 - zalewam 60g wody
0:40 - dolewam do 100g wody
1:10 - 1:20 - dolewam 50g wody
1:30 - 1:40 - dolewam 50g wody
1:50 - 2:00 - dolewam 50 g wody
co sumarycznie daje 250g wody, na 16g kawy. Dawało mi to całkiem przyjemne rezultaty, za dużo nie kombinowałem z tą metodą. Czas przelewania jaki zazwyczaj uzyskiwałem - 2:50 i napar miał smak, który mnie zadowalał. Niestety, zepsuło się coś... Testowane aktualnie na 3 paczce kawy, wyjściowo zaczynam od około 22/23 "klików" na Comandante, co w przeszłości oznaczało przelewanie około 2:50. Aktualnie czas parzenia oscyluje w granicach 3:10 - 3:15. Nie chodzi mi oczywiście o cyferki, bo się nimi nie przejmuję, ale kawa zaczęła mniej smakować. Pojawia się więcej goryczy, mniej kwasków które tak bardzo lubię w kawach z Kenii.
Naturalnie zacząłem mielić grubiej, najpierw 1 klik, potem 2, 3, na 4 skończyłem - nic to nie daje, czas parzenia ciągle taki sam, co mnie bardzo zdziwiło. Nie chcę mielić na gruz, bo niedługo zamiast kawy będzie napój kawowy. A może jednak powinienem skoro czas parzenia ciągle ten sam?
Ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Jakieś rozwiązanie? Woda ciągle ta sama, temperatura wody ta sama, filtry te same, młynek ten sam (nigdy mi nie spadł, także chyba nic się nie poprzestawiało), dripper ten sam. Może coś pomijam w tym całym parzeniu kawki?
Będę wdzięczny za podpowiedzi