Przypuszczam, ze eksport za pomocą serwisów takich jak tapiriik działa dokładnie jak "ręczne" przenoszenie tracka w jakimś formacie typu gpx.
Można w celach testowych ściągnąć tracka z endo w tym formacie i stworzyć na jego podstawie nową aktywność u siebie i poeksperymentować z ustawieniami... (oczywiście da się ją później skasować)
Co do tego zawyżania, to stawiam, że endo ma jakiś dziwny algorytm liczenia kalorii. Wg mnie na podstawie samego tracka (czyli profil wysokościowy trasy, czas, typ aktywności) nie da się w żaden sposób oszacować w sensownym zakresie spalonych kalorii, więc każdy z tych serwisów stosuje jakieś tam własne założenia / uproszczenia. Bardzo mocno zależy to od kondycji danej osoby, a tej informacji brakuje. Najprostszym (?) sposobem jej uwzględnienia jest pomiar tętna, dodatkowo znając tętno maks. osoby można już coś policzyć - tak działa większość zegarków - mają pomiar tętna lub korzystają z pasków z czujnikiem (w sumie do swojego garmina też mam, ale nie chce mi się w nim jeździć)
Jeśli tętna brak, to algorytm musi je jakoś oszacować... i m.in. tu jest pole do znaczących różnic. Np. cechą charakterystyczną tych mich tracków narciarsko - rowerowych jest b.częste czekanie na żonę
Jeśli np. autor programu wymyślił, że 3 przystanki na podjeździe + kolejny na górze oznaczają, że tętno zbliżyło się do maks. i potrzebna była przerwa na regenerację / brak sił na kontynuację, to mocno przeszacował
Jeśli nie zapomnę, to następnym razem nagram tracka garminem i telefonem z endomondo dla porównania.