Jako życiowa partnerka Andrzeja jestem pewna, że Antonio nie uprawia martyrologii. Jego wypowiedź być może wynika z faktu, że to ja śmiem nieustannie twierdzić, że cała linia Synestezja sprzedawana jest ze zbyt niskimi marżami, że zbyt niska wartość dodana wynika z naszego wkładu pracy. Prawda jest taka, że ja kupuję coraz lepsze ziarna a górny pułap cen naszych wyrobów pozostaje stały: na poziomie pewnej "bariery psychologicznej" dotyczącej nie klientów, lecz samego wytwórcy. Moim zdaniem istnienie tej bariery jest nieuzasadnione: na całym świecie niszowe, towary kosztują drożej: ich wytworzenie wymaga zarówno istnienia "know how" jak i odpowiednio dobrego surowca. Kiepskiej kawy nie uczyni się "wybitną" za pomocą żadnej techniki palenia. Nie dokona tego chociażby "Mistrz Świata Roasterów"
Słuszne są natomiast uwagi Krystiansa.
Krystians zauważył trafnie, że rzeczywiście szkoda mi życia na "przeciętne kawy", że potrzebuję stale nowych wrażeń oraz nowych wyzwań. Najważniejsza jest dla mnie możliwość pójścia własną drogą i radość tworzenia.
Gdybym na pierwszym miejscu stawiała materialne dobra, pewnie wybrałabym sobie inny zawód..i być może innego partnera, gdyż także Antonio nie jest materialistą. Antonio, zanim został roasterem, był dobrze zapowiadającym się naukowcem: elektronikiem z tytułem doktorskim.
To Antonio jednak zajmuje się teraz całą prozą życia: zamówieniami, ZUS-em i podatkami. Ja w którymś momencie wspólnego życia urodziłam naszą wspaniałą córkę, potem przez chwilę myślałam o interesach a w końcu zostałam "kawowym artystą", tworząc moją własną linię Synestezja. To ja uznałam, że będę się tą linią zajmować jako kobieta..a mężczyzna (Antonio) niechaj niesie "prozę życia", czyli wszystkie "ciemniejsze" palenia oraz całą związaną z tym logistykę.
Czy Andrzejowi jest z tym dobrze? Może wolę się nad tym nie zastanawiać? Może to egoizm?
Może to potrzeba autoekspresji i poszukiwania ciągle czegoś nowego? Prawdą jest, że kiedy stoję przy palarce, rozgryzając i wąchając ziarenka, czuję się szczęśliwa. To Antonio jest tak uprzejmy, że wrzuca mi ziarna do palarki i zmienia butle z gazem a potem nasze wypieki sprzedaje
Kiedy dyskutujemy o cenach, czasem jednak robi się gorąco
Wiem natomiast, że w swoich wypowiedziach mój mąż jest szczery i że w momencie, kiedy pisze, jego celem jest raczej zrozumienie świata a nie jakaś ukryta krucjata..W głębi duszy Antonio wciąż jest naukowcem, zadającym sobie pytanie: "dlaczego"?
Skoro wspommniałam o "chęci zrozumienia", osobom zainteresowanym "obiektywnym mierzeniem jakości kawy" podsyłam linka:
http://www.scaa.org/?page=resources&d=green-coffee-protocolsJak tu widać, jakość kawy przekłada się na konkretne liczby..a w domyśle na konkretne ceny.
Życzę wszystkim spokojnej nocy