Powolutku rozpoczynam przygodę z kawą przed duże "K". Jako, że dysponuję jedynie FP taką metodę parzenia wybrałem. Na pierwszy ogień poszła Guatemala Finca El Morito od Kellerana, wypalona 28.04.2016 do metod alternatywnych.
Jako wyznacznik smaku posłużyła kawa Segafredo Espresso Casa, wypalona we Włoszech pod koniec zeszłego roku (tak wnioskuję z daty przydatności), mielę ją dość drobno, na pewno drobniej niż Guatemala zmielona została przez palarnię, na dnie kubka zawsze zostaje mi muł...
Na pierwszy raz poszła dawka taka sama jak rzeczonej Segafredo - 12g na 600ml wody. Przy takich proporcjach Segafredo wychodzi optymalna, "mocna" ale bez goryczki.
Guatemala po zaparzeniu - owszem - dawała opisane smaki truskawek, jagód, posmak kwasków ale była dramatycznie słaba, bliżej jej było do kompotu truskawkowego
Drugie zaparzenie - 20g/600ml - trochę lepiej ale nadal słabo.
Zajrzałem na stronę palarni - wytyczne - 6g/100ml, no to ok, trzecia próba - 30g kawy / 500ml wody.
Efekt? Kawa wreszcie przypomina kawę smakiem i kolorem. Jednak jak na moję gardło kawowego laika - te truskawki w kawie nie bardzo:P
Do tego ekonomia
Kawa kupiona 4 razy drożej, 3 razy więcej trzeba nasypać...
Domyślam się, że gdyby Guatemala była drobniej zmielona (tak jak to robię ręcznie w domu) to pewnie i ilość kawy by spadła. No ale to by było niezgodne ze sztuką
Jako, że kawy jeszcze nieco zostało spróbuję wrzucić do kawiarki a i może jakiegoś phina/drippera się dorobię niedługo, zobaczymy co z tego wyjdzie.
A Wy jak oceniacie tą kawę? Zakładam (patrząc na cenę), że szału nie ma...