Colinas de Trzebnica – palarnia kawy El Gato
Colinas w języku hiszpańskim oznacza wzgórza. Tym razem w symboliczną rolę owoców z trzebnickich wzgórz, wcieliły się gwatemalskie ziarenka pochodzące z niewulkanicznego regionu Gwatemali – Huehuetenango. Jest to mieszanka arabik odmian: Typica, Bourbon, Catuai i Caturra. Sposób obróbki – mokra, palenie troszkę mocniejsze niż średnie. Ziarenka są dosyć drobne, ale ładne, niepołamane i równo palone. Mają miły aromat, słodko - kakaowy z nutą pomarańczy. W aromacie przemiału dominują świeże, słodkie pomarańcze i kakao. Cena 25 zł za 250 g.
Sposób przygotowania: ekspres Nuova Simonelli Musica i młynek Mahlkönig K30. Espresso było robione jako jedno z dwóch z podwójnego sitka, doza 17,5 g, czas ekstrakcji 30 sekund, razem z preinfuzją. Crema jest ładna i cętkowana, w średniobrązowym kolorze. W aromacie espresso jest słodkie kakao, akcenty pomarańczy i niezbyt ciekawe ziemiste nuty. Po spróbowaniu lepiej. Czyli kakao, pomarańcze i słodkie nuty kojarzące się z syropem klonowym. Espresso jest ok. Z delikatną goryczką, miłym owocowym akcentem i odpowiednią ilością słodyczy. Posmak podobny, przyjemny i trwały, z czasem przechodzący w czekoladowy. Americano zostało ocenione jako przyzwoite, a na cappuccino nie było chętnych.
Sposób przygotowania: aeropress, filtr metalowy, młynek Mahlkönig Vario Home. Metoda odwrócona, doza 7 g kawy na 100 g wody, temperatura wody 90°C, bez preinfuzji, czas parzenia – 105 sekund, przemiał dosyć drobny. Wrażenia, po espresso, są zaskakująco fajne. W aromacie jest kakao i syropowata słodycz. A w filiżance dominuje łagodna czekolada, są delikatne pomarańcze i naprawdę dużo słodyczy. To ostatnie nuty mnie zaskoczyły, po espresso nie spodziewałem się w naparze z aeropressu aż takiej ilości słodyczy. No i pewnie dlatego, w nieplanowany wcześniej sposób, lwia część paczki została przekierowana z ekspresu na aeropresss. Dobrego efektu dopełniał posmak, który był przyjemny, długi i trwały, z czasem przechodził w czekoladowy.
„Wzgórza Trzebnickie” w gwatemalskiej wersji pozytywnie mnie zaskoczyły. Były sporo lepsze od brazylijskich ziarenek z palarni El Gato, których próbowałem wcześniej. A w aeropressie okazały się przysłowiowym, „słodkim” strzałem w dziesiątkę.