Ajaj, jaka radocha z tego Bulleta!
Niczym ekscytująca gra komputerowa, w której można wygrać smaczną kawkę
Parę spostrzeżeń po kilkunastu porcjach:
- Do wolniejszego chłodzenia tacki zaczynam się przyzwyczajać.
- Możliwość "overlay roasting", czyli śledzenie parametrów na bazie zapisanego palenia strasznie mi się podoba, "playbacku" jeszcze nie testowałem.
- Bęben jest rozgrzany do żądanej temperatury już po 10-15 minutach, ale 20-25 to minimum, już się naciąłem z za wczesnym wrzutem
- Ewidentnie, im większy "batch" tym lepiej, wygodniej i klarowniej. Pierwsze eksperymenty z samplami 150g raczej różne. Odczyt IBTS niezbyt godny zaufania, a RoR bardzo nadpobudliwy. Pewnie się da, ale trzeba to przećwiczyć. Z tego powodu chyba przerzucę się na ciut większe "firmowe" torebki, 250g zamiast 200g. 500-600g piecze się cudownie.
- Póki co, taktyka stopniowego zmniejszania grzania przy stałej prędkości bębna i bardzo delikatnym zwiększeniu podmuchu po cracku wydaje się być stabilna i bezpieczna. Na eksperymenty przyjdzie czas.
- Do tej pory jeden mały zasyp był do kosza, "nieotworzony". Muszę się przyzwyczaić, że przy tym tempie palenia muszą dłużej dochodzić po cracku, nie tak jak do tej pory, że crack, minutka i zsyp.
- Kawki no ewidentnie wyższej jakości niż znad płomienia. Gładsze, bardziej ułożone, cóż, może i w pewnym sensie grzeczniejsze - w końcu nie palone na żywym ogniu
. Ale z Kaldiego po ostygnięciu mocniej "ściągały", te natomiast trzymają balans. Ewidentnie mniej "dymności" - nic dziwnego, żadna łuska się nie jara, a dymek ucieka grzecznie przez komin.