No i dojechał Zelmer. Prezentuje się ładnie, stalowa obudowa. Nie mogłem niestety powstrzymać się i zamiast potraktować go od razu kwaskiem cytrynowym, którego zresztą nie miałem, czym prędzej przepłukałem wodą i zrobiłem pierwszy strzał. Trochę się mocno zdziwiłem, bo pojedyncze espresso miało ok 150 ml ;D więc przywróciłem ustawienia fabryczne, widocznie poprzednia właścicielka tak lubiła i zaprogramowała. Teraz jest ok. Spróbowałem zrobić latte i niestety nie wyszło jagodowe latte art ;D mleko zagotowałem. Kawa wychodzi świetna, bardzo ładny aromat i zapach. To już insza klasa niż lidlowskie przeboje.
Doktorze ten dziubek w pojemniku na wodę to jest z dołu zbiornika? Niestety nie dane było mi go zobaczyć, bo już go nie było, pomimo że oddzielnie i solidnie był zapakowany, widocznie poprzednia właścicielka go już załatwiła, bo nie było nawet ułamanego kawałka.
Nie wiem skąd ci się wzięło, że nagrzewa się 30min, on po kilku min jest gotowy do pracy, dlatego że to termoblok, a nie bojler. Nie wiem czy warto go trzymać włączonego, bo podgrzewacz filiżanek cały czas grzeje więc i prąd pobiera.
Sitka są z podwójnym dnem. W sumie jak twój sprzęt wyzionął już ducha to możesz mi je odstąpić, zaoszczędzę pracy tokarzowi.
Fotki później dorobię i pozamiatają do nowego wątku.