To mi wygląda trochę jak religia, widzę też, że masz takie wyznaniowe podejście do diety
Nie mam wcale, nie jestem wyznawcą diety. Myślę, że Ty jesteś największym, fanatycznym wyznawcą naszego forum, wywracającym je wciąż do góry nogami. Piszesz nie na temat i bez sensu tylko po to, by zaistnieć? O "cudowności" keto napisałem z przekąsem, z uśmiechem -- cynicznym
.
Moje studia nad keto pogłębiły się ostatnio, ale zaczęły się chyba właśnie od niniejszego tematu i od fizycznej wizyty sympatycznego acz ogromnego w sensie tuszy gościa w naszym sklepie. Stało się to kilka miesięcy temu. Dało mi to do myślenia i szukania drogi wyjścia również dla własnego brzucha, bynajmniej nie wyrzeźbionego. Rzekłbym, że keto-kawa czyni cuda, a pasek na spodniach co jakiś czas coraz mocniej zaciskam.
Mój udział w ninijszym wątku ma związek z kawą w ogromnej mierze. Idea, dieta keto to w zasadzie jedyna taka "prozdrowotna" dieta, która kawy nie wyklucza. Tak mi się wydaje. Rok temu zrobiłem sobie inny eksperyment na własnym ciele: post wg dr Dąbrowskiej. Podobało mi się to i miałem całkiem fajne samopoczucie. De facto byłem w stanie ketozy, bo przecież w takim poście w zasadzie też wycina się węglowodany. Wszystko co dobre jednak mija i mój post odbił się echem w obwodzie pasa
. Keto albo LCHF (low carb high fat) w połączeniu z postem przerywanym -- zastosowane jako środek w celu uszczuplenia sobie tkanki tłuszczowej nie ma sobie równych, działa na mnie
. Koniec i kropka
.