Piłem to mleko, spieniałem do Latte również - dobre, ale czuć, że tłuste (smak jest przez to "bogatszy"). Moim zdaniem ubija się troszkę trudniej niż 2% (wymaga większej siły pary, bo jest nieco gęściejsze przez ten tłuszcz), ale efekt dobry. Podobno jak jest więcej tłuszczu, to się piana po ubiciu wolniej oddziela, czyli dłużej można malować.
Taki poziom tłuszczu jest jak najbardziej "naturalny". Natomiast prosto od krowy, to by było jakbyś kupił mleko prosto od gospodarza (ale takie mleko jest trudne w ubijaniu - mam rodzinę na wsi i próbowałem). W tym wypadku to hasło marketingowe, które mówi, że mleko przeszło minimalną ilość "zabiegów". Co do zapachu i smaku mleka świeżo wydojonego, to jest to zależne od wielu czynników - od lokalnej flory bakteryjnej, od tego jak dokładnie myte są wymiona przed dojeniem, a przede wszystkim od tego co krowy jedzą - jak się krowa naje ziółek, to może być gorzkawe, jak w zimie siano lub kiszonka, to też inny ma smak, a jak na farmach skarmiają różnymi dziwnymi paszami, to śmierdzi strasznie.
Co do spieniania - to są niuanse. Nie szukaj "świętego Graala", bo równie dobrze spienia się mleko 3,2% jak i 2% (poniżej jest trochę "suche" i szybko się rozwarstwia, więc słabo się nadaje do nauki). To naprawdę jest kwestia techniki i przyzwyczajenia do swojej dyszy. Mi całkiem dobrze szło spienianie na Zelmerze Piano (za 300 zł), a jak kupiłem Bezzerę, to kombinowałem pół roku, zanim znalazłem dobre ustawienie (po prostu przekombinowałem na początku). Więc daj sobie spokój z szukaniem super mleka (to może mieć znaczenie w niuansach), z chłodzeniem dzbanka (wyciągnij taki dzbanek z lodówki, wlej mleko z lodówki, włóż termometr i zacznij spieniać - zobacz ile sekund zajmie zanim mleko osiągnie ok 55C, później zrób to samo tylko dzbanek po spienianiu przepłucz tylko zimną wodą z kranu), kombinowaniem dzbankami o różnych kształtach (to ma znaczenie bardziej przy samym malowaniu). Do nauki jest ważne, żeby dzbanek nie był mały, bo wtedy szybko mleko się nagrzewa - 0,6L jest w sam raz), mleko z lodówki jak najzimniejsze (nie mrożone) oraz oglądanie dobrych filmów instruktażowych (podałem wcześniej w tym wątku kilka) oraz ćwiczenie, ćwiczenie, ćwiczenie..... No i może do tego przełamanie kilku wyobrażeń - bo naprawdę napowietrzanie ma być delikatne, na początku, a później to już polerka.