Ojej, filiżanka Juliusa Meindla jest najbardziej specyficzną z filiżanek. Pasuje do "dłuższych" ekstraktów, na wiedeńską, starodawną modłę. W tej niepodpisanej torebce było chyba ukryte jakieś Eli dzieło, prawdopodobnie Red.
Niedawno pisałem tu o moim "sekretnym" blendzie. Sekretnym, bo jeden ze składników nie był mi znany. Mogę tylko przypuszczać, że była to Etiopia z obróbki mokrej lub honey. Espresso smakuje całkiem fajnie. Dziś z kolei mam również coś takiego do zaanonsowania. Nazwałem ten blend mianem: "espressoholicznego":
-->>
Espressoholic blend.
Espresso jest bardzo fajne, lekko tylko kwasowate, jędrne, słodkie. W składzie dosyć czyste i fajne kawy: dwie Brazylie, świetny Meksyk oraz wciąż odkrywana przeze mnie kawa z Ugandy z obróbki Honey.
Komplet kaw z robustą też polecam: Ariadna, Mefisto, A+ i A-JAVA oraz czysta robusta z Brazylii. Oczywiście świeże wydanie Chocolate Wave i Stormy Weather koniecznie trzeba wybrać do fajnego espresso
.
Z Eli kaw, dziś pojawiła się Kenia Karani. Sam ją paliłem, więc możecie porównać czy dobrze wyszło mi naśladownictwo i ściąganie z poprzedniego profilu.
Próbowałem ostatnio różnych kaw w espresso. Twierdzę, że Brazylia Vanderson Caliari daje niesamowicie przyjemny ekstrakt. W ogóle zdziwiłem się, przygotowując ostatnio ziarna dla Eli. Otworzyłem worek tej Brazylii i zdumiał mnie zapach -- identyczny jak w tych wszystkich naturalnych Kolumbiach, np. jak zapach Veranera, zapach kwasu chlebowego i suszonych owoców. Niesamowite. W espresso jest ta kawa bardzo miła, jedwabista, delikatna w smaku, jest zupełnym przeciwieństwem typowych, ordynarnych Brazylii.
-->>
Vanderson.