FLATEX
Metal czy papier? To pytanie męczyło wielu miłośników kawy od kiedy na rynku pojawiły się metalowe filtry do v60, Chemexów i innych dripów. Dziś pod lupę idzie Flatex.
Zawodnicy stają do walki
(http://files.tinypic.pl/i/00812/onri21k8guae.jpg)
Pierwsze wrażenia
Flatex zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie – czyli mniej więcej wtedy, kiedy zobaczyłem pudełko. Bardzo ładne, wbijające się w nowoczesną kawową stylistykę. Znacznie gorsze było drugie wrażenie – kiedy wyjąłem filtr z pudełka. Można mi zarzucić, że sugeruję się ceną – ale tak jest. Testuje filtr którego cena wynosi prawie 100 zł. Nie podoba mi się wykonanie filtra. O ile siatka z którego zrobiony jest flatex wygląda bardzo fajnie – jest drobna, materiał wydaje się być gruby i solidny - to szycia wyglądają po prostu słabo. Poza tym przy są przy nich dosyć duże dziurki (w miejscach, gdzie nić przechodzi przez siatkę). Filtr jest bardzo drobny, ale ile drobinek przeleci przez te dziury na szwach. Może to kwestia gustu, ale cały produkt prezentuje się słabo. Do filtra wszyta jest również materiałowa metka z napisem FLATEX cośtamcośtam. Wygląda to może fajnie, ale przypominam, że jest to filtr do kawy, który moczymy, myjemy itd. Po co zatem (jedyny!) materiałowy element?
Flatex zanim napełni się wodą dość mocno 'odstaje'
(http://files.tinypic.pl/i/00812/p9rbr0drwrkf.jpg)
Gołym okiem
Test przeprowadzaliśmy razem z kolegą Tomkiem, więc wszystkie wnioski, są poparte kubkami smakowymi, nosami i oczami dwóch osób. Na pierwszy ogień poszła Kenia AB+ z palarni xCafe, potem przelewaliśmy Rwandę od Antonia (a raczej Synestezji).
Dripy przelewałem jednocześnie polewając porcje wody ok. 50 ml. Naprzemiennie do dwóch filtrów. Przeciwnikiem flatexa był oczywiście poczciwy, biały filtr od Hario. Pierwsza rzucająca się w oczy różnica to czas przelewania. Przy pierwszej kawie metalowy filtr kapał o 25 sekund dłużej, przy drugiej o 40 sekund.
Na mecie pierwszy papierowy Hario
(http://files.tinypic.pl/i/00812/pr8bh7l09yy0.jpg)
W obu przypadkach różna była powierzchnia kawy. O ile w kawach przelewanych przez papier powierzchnia była czysta i „gładka”, tak w kawach z Flatexa dało się zauważyć różne pływające rzeczy, głównie „oka jak w rosole”. Nie jest to jednak dziwne, że metalowy filtr będzie mniej skuteczny jeśli chodzi o drobne rzeczy.
Drugą rzeczą, która dotyczy wyglądu naparu to barwa. Przy Kenii kawa z V60 była standardowo klarowna i ciemnorubinowa (kolor delikatnie uderzający w czerwień). Natomiast kawa z Flatexa była ciemniejsza. Kolor był bardziej czekoladowy, a sama kawa mniej klarowna. Myślę, że kwestia koloru może mieć swoje przyczyny w klarowności naparu. Na dnie filiżanki po wypiciu kawy mogliśmy znaleźć drobniutki osad, który przebił się przez filtr (albo dziurki na szwach).
...po wypiciu...
(http://images.tinypic.pl/i/00812/mqeag4w4n0te.jpg)
Smak, aromat… (czyli najważniejsze)
Dużo bardziej wyraźny aromat można było wyczuć w kawach zaparzonych przez zwykły filtr. W filiżankach do których kapało przez Flatexa aromat był bardzo słaby, podczas gdy kawa zaparzona przez papier oferowała nam całą gamę aromatów.
Jeśli chodzi o smak, to zdecydowanie większą paletę smaków możemy uświadczyć w kawach zaparzonych przez papier. Flatex daje dużo bardziej zrównoważone kawy. Kwaski nie wybijają się aż tak bardzo jak przy zwykłym filtrze. Są dużo bardziej zbalansowane. Kawa jest bardziej „kawowa” i mniej orzeźwiająca. Sprawia wrażenie pełniejszej, bardziej kompletnej jeśli chodzi o balans smaków.
Finisz był zdecydowanie mocniejszy w kawach przelewanych przez Hario. Pozostawał kwaskowy, orzeźwiający i owocowy posmak. Natomiast Flatex dawał kawy, które miały bardzo delikatny i łagodny finisz.
Body to chyba największa przewaga (choć to też na pewno kwestia upodobań) metalu nad papierem. W bezpośrednim pojedynku z „wodnitym” przelewem przez papier, kawa z Flatexa wydawała się wręcz zawiesista.
kap, kap, kap
(http://files.tinypic.pl/i/00812/t1fuy23rcjxq.jpg)
Lepszy, gorszy… czy…?
Bezpośrednie porównanie papieru i metalu? Co jest lepsze? Pewnie nie da się tego określić jednoznacznie. Z obu filtrów wychodziły mi bardzo smaczne kawy. Różniły się dość znacznie, ale takie wrażenie możemy odnieść przy bezpośrednim porównaniu. Myślę, że pijąc dwie kawy w pewnych odstępach czasu różnice mogą wydawać się mniejsze. Osobiście wolę kawę przelewaną przez papierowy filtr. Dlaczego? Ponieważ daje mi to, czego oczekuje od dripa. Kwaski są wyraźnie zaznaczone, kawa ma mniejsze body i jest bardziej orzeźwiająca. Takie dripy właśnie lubię i po to robię sobie przelewy, żeby doświadczać wszystkiego wyraźnie. Napar z Flatexa jest również bardzo przyjemny. Zbalansowany i bardzo smaczny. Pewnie znajdą się osoby, które docenią te cechy.
Ważną kwestią jest dla mnie również cena. Z ekonomicznego punktu widzenia taki zakup nie ma żadnego uzasadnienia. Flatex zwróciłby się nam po 518 kawach. Czyli po niecałym półtora roku. Ale z drugiej strony który zakup kawowego maniaka ma uzasadnienie ekonomiczne…?
Ale odchodząc już od kwestii czy opłaca się… to po prostu nie dałbym 100 zł. za filtr który wykonany jest po prostu średnio. Kawa którą możemy uzyskać jest po prostu inna. Nie jest lepsza, nie jest gorsza… po prostu inna. Ale nie wybija się na tyle na ile wybija się cena tego maleństwa.
mniej gadania, więcej polewania :szampan:
(http://files.tinypic.pl/i/00812/wikrtms5c0h9.jpg)
zdjęcia: Tomek
tekst: Jonatan
Proponuje przenieść do działu "altertywne metody zaparzania...". Chciałem dziś znaleźć ten temat i musiałem korzystać z wyszukiwarki...