Miałem podobną intuicję z tym przypieraniem środka, ale nic z boku wówczas bardziej nie odstawało jakkolwiek bym się starał. Fakt, nie miałem drugiej pary rąk do pomocy, ale też grupa LP to specyficzny przypadek - tam NAPRAWDĘ nie ma dużo miejsca na operowanie jakimkolwiek narzędziem. Może dwiema rękami naraz się da, ale za to już prawie nic nie widać. Odpowiednimi narzędziami można się dostać od drugiej strony (od uchwytu dźwigni), ale też pole manewru jest wówczas bardziej ograniczone.
Kiedy wkłada się nowy Seger na miejsce, przynajmniej ja zwróciłem uwagę, to naprawdę trzeba go mocno ścisnąć narzędziem żeby się wpasował - i serio, czuć to było podczas prób demontażu tego skorodowanego - przylegał bardzo mocno i dokładnie.
Także w porównaniu z każdą inną metodą jakiej próbowałem, Dremel to była czysta przyjemność i oszczędność czasu. Przy ułamku jego możliwości (15k obrotów) pierścień niknął w oczach.
Na pewno wiele zależy też od danego przypadku: jeśli oczka ułamią się w taki sposób, że na końcówkach pierścienia mamy kiełki za które da się złapać, to może ten sposób ma szanse powodzenia.
Wniosek do jakiego doszedłem na własne potrzeby i jakim chcę się podzielić to: nawet jeśli macie "tylko mały zestaw pilników" i zawiedliście się już raz na "wygodnej i szybkiej metodzie" to weźcie się za pilnik zanim grupa zacznie doznawać uszczerbku, bo to już jest nieodwracalne.