Kochani,
Finca Licho się sprzedała. To był zbiór 2013/2014 a wszystkiego mieliśmy 3 worki: wyżebrane z trudem u dealera, bo roasterzy zagraniczni ustawiali się po ten mikrolot w kolejce. Produkt ten sprzedawany był w Anglli po wypaleniu w cenie około 240 zł/kg. My dokładaliśmy na Licho stosunkowo niewielką marżę, traktując rozkoszowanie się tą kawą jako nieszkodliwe hobby.
To była jedna z najtrudniejszych kaw, jakie paliłam. Pierwsze roasty nie były udane. Mikrolot ten składał się z ziaren odmiany Villa Sarchi, o stosunkowo dużej twardości, ale był to natural o wyjątkowo dużej zawartości cukrów, szybko karmelizujących na powierzchni. Ktoś, kto miał do czynienia z paleniem kawy łatwo zrozumie, że te dwie cechy są niejako w opozycji: dość trudno znaleźć optymalny profil.
Na dodatek ziarenka miały dość spory rozrzut wielkości, co dodatkowo komplikuje zabawę.
Licho miała grono namiętnych zwolenników, ale czyjaś wypowiedż o "dziwnych" aromatach w pewnym momencie zahamowała sprzedaż. W marcu miało miejsce ostatnie palenie Licho. Ja przyjęłam ten fakt chyba z ulgą. Idealnie byłoby, gdyby takie mikroloty mogły sprzedawać się w Polsce zaraz po zbiorach.
Calę też szczęście, że Antonio pali też blendy bardziej komercyjne, gdyż w Polsce wypalanie podobnych mikrolotów jest zajęciem raczej dla "idealistów"
.
Tego typu mikroloty są ryzykowne także dla plantatorów i dlatego nie sądzę, aby ktoś często ryzykował obróbkę prowadzącą do takiej głębi i intensywności likierowych aromatów, jakie miała "nasza" Licho.