O takich właśnie korelacjach dużo mówiliśmy na kursach z Luigi Odello i ja mówię bardzo dużo na moich sensorycznych warsztatach.
Aromaty interpretowane są w najstarszych, podkorowych ośrodkach naszego układu nerwowego, w tzw. systemie limbicznym. Ich percepcja i kodowanie ma zawsze charakter globalny: aromat kojarzy się z sytuacją i EMOCJĄ
. To może być zapach konwalii z mojego ogrodu, porzeczek z mojego sadu, dzikich jabłek z "mojego" lasu..a dokładnie zapach "mojego" dzieciństwa czy "mojej" młodości. Aromaty mają potencjał ewokatywny: wywołują z naszej pamięci epizodycznej całe sytuacje, zdarzenia i towarzyszące im emocje.
Gdy moi kursanci poszukują w swojej pamięci werbalnej tzw. "etykietek semantycznych", czyli mówiąc prościej, nazw aromatów, zadaje im konkretne pytanie, mające sięgnąć wprost do pamięci epizodycznej, z pominięciem "rozumnych" ośrodków korowych: "Przypomnij sobie GDZIE i KIEDY"
.
To, co mnie teraz nurtuje, to jest ambiwalentna percepcja kaw obrabianych metodą naturalną. Ich nie w pełni sterylne, lecz bardzo silnie oddziaływujące na psychikę aromaty przez część populacji ludzkiej określa jako "upojne" a inną część jako "obrzydliwe". Od czego zależy to skrajnie różne wartościowanie?