Wtrącę swoje trzy grosze. Być może w paleniu kawy istnieją pewne "sztywne reguły", ale jest to na szczęście, także sztuka oparta na intuicji, która nie jest linearna, bo rzeczywistość z jaką mamy do czynienia jest "wielowymiarowa". Czy ktoś pamięta ostatnią edycję Juicy? Jeszcze wczoraj miałam na stole i prawie rozbiła mi stół 24 kaw, pomimo że palona byla pod koniec lutego. Czy ktoś pamięta skład?
Wsad do pieca był następujący: 4,5 kg Pacamary Las Margeritas z obróbki naturalnej (reguły mówią, żeby ją wrzucać w "niskich temperaturach" i stosować raczej umiarkowany ROR. Ziarna są ogromne a na dodatek "delikatne", bo to specyficzna odmiana i naturalna obróbka), 2 kg Etiopii Gelena Abaya (twarde, małe ziarenka z obróbki mytej, czyli wskazania "reguł" dokładnie na odwrót), 3,5 kg Arichy (charakterystyka jak Gelena, ale to na dodatek ziarno z obróbki naturalnej, co powinno komplikować sprawę). Las Margeritas miałam tylko 4,5 kg. Nie palę nigdy tak mało, więc jedynym możliwym scenariuszem było dołożenie innych ziaren, które stworzą interesującą aromatycznie całość.
Aby się przekonać, jak to wyjdzie "praktycznie", zrobiłam klilka próbek pre-blendów, każdy po 100 g i wypaliłam je po kolei na samplerze. Ustawiłam je na stole cuppingowym, spróbowałam i wybrałam najciekawszy, moim zdaniem wariant..Gdybym usiłowała rozwiązać kwestię "linearnie" i "nie-empirycznie", Las Margeritas trafiłaby do pieca z Pena Redonda lub Divisadero, bo to przecież "także" Pacamary..Chciałam "podbić" owocowe aromaty Las Margeritas, ale ich nie zdominować. Aricha spełniła ten cel. Aby zachować i "podbić", charakterystykę kwiatową Pacamary, dołożyłam mytą Etiopię, czyli Gelenę. Tylko ona miała na tyle silne aromaty, żeby "stawić czoła" dominującemu charakterowi Arichy..
Sztuka, także palenia, zaczyna się tam, gdzie się kończą reguły..
Inny przykład: Ariadna. Antonio post-blenduje. Ja, zastępując go, pre-blenduję. Rezultat sensoryczny jest podobny. Każde z nas pali według innych krzywych, stosuje diametralnie różne temperatury wrzutu. Każde z nas ma "swój styl" palenia. Paląc Ariadnę odkładam na bok założenie, że mam wypalić "najjaśniej jak to możliwe". Stosując własną technikę, staram się osiągnąć zamierzony rezultat. Przy paleniu Ariadny kierowałam się nie krzywą palenia Antonia dla któregokolwiek z komponentów, ale "temperaturą końcową" jaką sugerował Antonio dla robusty z Indii.
Jeśli zrobię (co zamierzam) blend z Kongo: robustą z Rwandy, spróbuję pre-blendować na samplerze lub post- blendować to, co wpadnie do ręki..Odpowiedź znajdę w filiżance, jak zawsze.