Ostatnio w związku z moją krótka wizytą w Krakowie poprosiłem znajomego, aby na nasze spotkanie przywiózł kilka paczek kawy. Miało być głównie z Londynu, ale w związku z zawirowaniami logistycznymi padło na palarnię znajdująca się u niego koło domu -
The Blending Room. Co ciekawe - większość angielskich palarni nie prowadzi sklepów stacjonarnych - sprzedają tylko przez internet. Ale wracajmy do tej konkretnej palarni. Położona w nadmorskim Hull, East Yorkshire, prowadzona przez parę zapaleńców - James i Katie - z kilkunastoletnim stażem w branży i kilkuletnim w paleniu kawy. Z technikaliów - mają dwa piece Diedrich IR3 i Probat P12 II. Mi to nic nie mówi ale może naszym palaczom coś powie
Mi te nadmorskie klimaty się trochę z pewną polską nadmorską miejscowością kojarzą i z inna parą zapaleńców
A teraz do kawy - Etiopia Rocko Mountain Reserve. Paczka 275g - może to jest sposób na pakowanie, nie 250g, nie 300g.
Po otwarciu w nos uderza niesamowity zapach świeżych truskawek, poziomek. Obłęd. Ziarna na talerzyk do kontrolnego zdjęcia - jest jasno, nawet bardzo.
Etiopia Rocko Mountain Reserve - The Blending Room
Etiopia Rocko Mountain Reserve - The Blending Room
Patrząc na te ziarenka zastanawiałem się czy przypadkiem nie szkoda ich do ciśnienia wrzucać. Ale jakoś nie chciało mi się w dripa bawić na razie, więc padło na szybkie espresso. Podczas mielenia aromaty truskawek i coś kwiatowego uderza w nos.
Etiopia Rocko Mountain Reserve - The Blending Room
A w filiżance znalazło się kilka wiader słodyczy, boskie aromaty truskawek i poziomek. Na języku coś jak syrop, jak miód rozrobiony kawą. Prawie nie ma kwasków. Na końcu wyraźna i wybitna czekolada.
Ta kawa uzależnia i chce się jej więcej i więcej. Nie wiem czy mi coś na przelewanie zostanie, bo jako espresso jest naprawdę wybitna.