Miałem kawy które genialnie się zaparzały w 86 stopniach i takie, które poniżej 95 w ogóle się nie zaparzały smacznie. Najczęściej jednak stosuję wodę z przedziału 92-95 stopni.
Właśnie cieszyłem się, że znalazłem sposób na swoją Kenyę. V60, 23 klik, 94'C (0-skręcone żarna, 1- ruchoma rączka), 16g kawy. preinfuzja ok. 40 gram wody przez 30 sekund, mieszane. Następnie dolane wody na jeden raz do 250, plus zamieszanie zgodnie z kierunkiem wyżłobień czyli w prawo. Czas jaki osiągnąłem: 2:20. W notesie napisałem że to najpyszniejsza kawa jaką miałem okazję pić. (sama kawa w smaku może nie powala na nogi, ale ten "aftertaste" !!! pychota!)
Pomyślałem sobie później, że bardziej oryginalne jest dolewanie wody. Przepis jak wyżej, z tym że po 30 sekundach dolałem wodę do 150g, a następnie w okolicy 1:30 do 250g. Czas 3:20. - zdecydowanie gorszy. Dosyć dawał się we znaki jakiś okropny kwasek. (sądziłem że może będzie bardziej gorzka..)
Nie dałem za wygraną. Przepis parzenia z dolewką jak wyżej, z tym że zszedłem do 90'C i znowu rewelacja. Kawa bardzo subtelna, ale z jakże przyjemnym aromatem masła orzechowego, które to długo utrzymuje się w buzi.
No i mamy dosyć podobne wrażenia po pierwszym parzeniu i zalaniu do pełna, jednak z 94'C, oraz z 3 parzeniem, 4'C niższą temperaturą i dłuższym przelewem...
Niby już znalazłem dla siebie odpowiadający przepis na tą kawę, ale korci mnie abym spróbował zmienić coś jeszcze aby zobaczyć jak wpłynie to na kawe...