Ceny kawy w kawiarniach na mieście...

[rapoh]

Otóż to, niestety.

[Szczympek]

@rapoh
Wiesz dlaczego nie jadam i indyjskich knajpach? Bo nie lubię większości indyjskiego jedzenia. Ale nie płacze, że frytki kosztują trzydzieści razy więcej niż ziemniaki z biedronki.
Masz racje, człowiek CHCE wypić kawę, ale nie musi tego robić. Jesteś z grupą znajomych i idą do kawiarni niewiadomego pochodzenia? Zapytaj kogoś za ladą jakie mają ziarna. Albo jak jesteś nieśmiały to zobacz jak przygotowuje kawę dla znajomych. Nie podoba Ci się? Zamów czekoladę albę herbatę.
Shot nie jest najdroższy.
Tu masz to zgrabnie opisane.
A dobre kawiarnie są w dużych miastach, są nawet mapki które wskazują gdzie.

[gacekthebat]

Nie tak dawno w sąsiednim wątku była mowa, że WoK to taka kawowa elektroda. Jak dla mnie, taka ocena jest zdecydowanie krzywdząca. Jednak komentarze w obecnym wątku, odczytywane bez tego całego kontekstu rozmowy twarzą w twarz mogłyby zostać odebrane jako dość agresywne. Niezupełnie rozumiem, po co ta napinka. 

Absrtahując od cen kawy w sieciówkach i wynalazków typu piernikowe latte za 20 kilka złotych, ceny w katowickich kawiarniach specialty uważam za dosć rozsądne, podwójne espresso to koszt rzędu 8-10zł. Jak dla mnie cena zupełnie ok, kawiarnie o których mowa spełniają kryteria wymienione przez Szczympka: wyszkoleni bariści, świetny sprzęt, system filtrowania wody, bardzo dobra, świeża kawa. Czy 10zł za podwójne espresso z kawy, która może kosztować 360zł/kg w detalu to dużo? (jak Gardelli Uganda Mzungu).

[Latton]

Tyle, że w kawiarniach w Polsce najkosztowniejszym składnikiem zdaje się być szot.

Stosunek jakości do ceny ale jakość czyli smak musi grać. Tutaj z forum nikt się nie nabierze, zła kawa po prostu smakuje źle.
Oglądaliście zapewne film Gangsterzy i filantropi. Proponuję zatem akcję stoper, zabierajcie do kawiarni stopery, najlepiej takie wskazówkowe jakie ma pan od wf-u
i włączajcie przy bariście tak żeby on to widział. Gwarantuję wam że jakość kawy na mieście poprawi się.

[Miklas]

Ostatnio z tego powodu wolałem pójść obok i dopłacić za dużą kawę.

Na orlenie bodajże mają mega kubek, to dopiero okazja

[Latton]

    Ostatnio z tego powodu wolałem pójść obok i dopłacić za dużą kawę.


Na orlenie bodajże mają mega kubek, to dopiero okazja

Nie na stacji a wybierałem między dwoma dużymi kawowymi sieciówkami,
Nazw nie podam bo to są chytre i zachłanne stworzenia A chodziło o kawę na wynos.
Opłaciło się dopłacić ok. 2,5 zł. Jest jedna duża sieć w Polsce, która daje taką mega kawę -
na oko jest ta jakieś 450ml z podwójnego szotu - spróbuj

[Antonio]

Pół litra mleka... Masakra. Trza mieć bycze zdrowie.

[skansen]

A tu nie chodzi o pół litra Americano?

[Latton]

Pół litra mleka... Masakra. Trza mieć bycze zdrowie.

Nie sądzę aby było tam mleka więcej niż szklanka, tyle jakoś tego leją na drugi raz się przyjrzę.
Całe szczęście, że kawę robią przy nas 
- a nie w białych kitlach ze strzykawką na zapleczu

Chciałbym zwrócić też skromnie uwagę na to, że ów sieciówki udostępniają często kawę, tę którą przyrządzają, ziarnistą  w paczkach w sprzedaży.
W przeszłości czyniłem takie zakupy.

[krystians]

Co kto lubi, jak dla mnie szkoda pieniędzy na takie wynalazki sieciówkowe i ich spalone ziarna. Ja nie mam specjalnej potrzeby kupowania kawy na mieście. Jak chodzę do kawiarni, to do takich gdzie są fajni ludzie i dobra kawa. Życie w pośpiechu mnie nie interesuje.

Jak dostaję dobry produkt z dobrego surowca od osoby, która dba o to żeby klienci byli zadowoleni, to nie mam żadnych problemów z tym, że taka kawa kosztuje 10x drożej niż gdy sam ją sobie zrobię. Nie oczekuję od kawiarni żeby była instytucją charytatywną, bo oni też muszą płacić rachunki, podatki i mieć skądś pieniądze na wynagrodzenia, naprawy i remonty. 

Po prostu wspieram tych co lubię, nie kupuję tam gdzie nie lubię i już. Nie muszę heheszkować czy opluwać kogoś kto kupuje czy pracuje w miejscu, którego nie lubię.

[Latton]

Jak chodzę do kawiarni, to do takich gdzie są fajni ludzie i dobra kawa

Jak gdzieś wyjeżdżam i jestem w centrum jakiegoś miasta to lubię zejść parę ulic dalej i takich, rodzinnych kawiarni szukam.
Później takie miejsca na długo zostają w pamięci. A siecówki komercja i plastikowa kicha dla myślących inaczej.

[Bacek]

Opłaciło się dopłacić ok. 2,5 zł. Jest jedna duża sieć w Polsce, która daje taką mega kawę -
na oko jest ta jakieś 450ml z podwójnego szotu - spróbuj

Wolał bym dopłacić żeby do podwójnego szotu było mniej mleka/wody. Jak chcę pić mineralną  to kupuję mineralną, wody smakowe mnie nie kręcą.

[rapoh]

i włączajcie przy bariście tak żeby on to widział. Gwarantuję wam że jakość kawy na mieście poprawi się.

Nie działa. A przynajmniej w tych kilku miejscach, gdzie ostentacyjnie mierzyłem czas, nie zadziałało.
Poza tym, rozmawiałem z jednym. Co z tego, że był na szkoleniach i nawet raz za granicą? Przyjeżdża pan "ważny" z kawą, ustawia młynek i zakazuje dotykania ustawień. Na maszynie też to samo. Przyciski mają konfigurację zadaną i tyle. Co najwyżej pan barista mi odstawi filiżankę wcześniej, żeby espresso nie wyglądało jak mała/średnia czarna. Ale co z tego?

[pmichal]

@rapoh @Latton - ja nie wiem do jakich wy kawiarni chodzicie, ale raczej nie są to kawiarnie polecane na forum.
Są w Polsce kawiarnie, które podają bardzo dobrej jakości kawę, są takie, które podają średnią i są sieciówki, gdzie przychodzi pan ważny, ustawia wszystko i barista ma nacisnąć przycisk.
Cena kawy to nie tylko kawa i woda, ale też wszystkie opłaty. Jeżeli chcecie mieć duże frappe za 20 złotych, nikt wam nie broni, jeżeli chcecie dużego dripa za 14 to śmiało zamawiajcie.
Nie wmawiajcie innym proszę, że cena kawy jest wygórowana, bo w prawdziwych kawiarniach ona nie jest.
Cena za wszystko jest taka jaką zapłaci klient, ale też jak wygląda dany region i na co stać ludzi.
W Gdańsku czy Gdyni czy Warszawie inne są koszty życia, wynajmu i pracownika niż w Słupsku, Koszalinie czy innych mniejszych miasteczkach co też ma wpływ na cenę.

Proszę administrację o zamknięcie tematu, gdyż wywiązuje się dyskusja do niczego nie prowadząca.

[rapoh]

@pmichal

Pozwolę sobie zapolemizować. Po pierwsze, jak wchodzę do "kofiszopa" typu, dajmy na to Green Cafe Nero, to oczekuję, że trzymają się standardów. A nie trzymają się. Po drugie, jakoś nie czuję, żeby Włosi dopłacali do biznesu, jak w Dolinie Aosty (która, nie oszukujmy się, tania pobytowo nie jest), wołają ode mnie 1,00 EUR za espresso. Ok, w Val di Fiemme wołają 1,20, a pod Wenecją 1,40. Ale jeżeli zasiłek dla bezrobo w Italii jest 1500, to ile on tych szotów wypije? A ile może zwykły obywatel wypić w Polsce?
I jasne, cena kawy ta sama, więc 1 EUR = 4,3 PLN, ale co dalej? Marża 400%? Co to ma być, biznes kawiarniany z 1800% stopą zwrotu w 3 lata? Całą tę kwestie wyjaśnił mi jeden restaurator z Warszawy: Wiesz czemu jest tak drogo? Bo może!
I, wracając do "uprzejmości" szczympka: nie pijam kawy w miejscach z taką ceną i sposobem przygotowania. Ale jak czasem potrzebuję się napić, a mam taki lokal w pobliżu, to skorzystać muszę i wówczas, jak mawia rysunek Mleczki, "szlag mnie trafia".