Najwyżej zaraz mnie nasi herbaciarze poprawią, ale (w końcu przeczytałem już pół Morza
) się powymądrzam.
Jeśli na opakowaniach sklepowych pojawia się przepis, a pojawia się niemal zawsze, to w najlepszym przypadku sprawdzi się on przy parzeniu dużego dzbanka herbaty do picia (nie delektowania się) i będzie on mówił ni mniej, ni więcej niż kawowe 7/25/25.
A to w przypadku najlepszym, bo często są tam popisane bzdury, które nic nie znaczą (np. na herbacie zielonej i czarnej tej samej marki taki sam przepis z temperaturą włącznie), albo znaczą właśnie bzdurę.
W instrukcji domowego ciśnieniowca też miałem podany przepis na espresso
Nałożyć 1 i 1/2 łyżki zmielonej kawy na dwie porcje lub 1 łyżkę na jedną porcję (nadal o tym samym sitku mowa, bo jedno było)
założyć do ekspresu i nacisnąć przycisk -- po skończeniu parzenia wyłączyć. Sam wiesz ile w tym prawdy, ale przepis był.
A wracając do przepisów, to myślę, że chodzi głównie o wskazanie drogi parzenia (i tak trzeba wszystko dostosować u siebie) szczególne parzenia wyciągającego 100% z herbaty. Czyli temperatura, ilość herbaty, ilość wody i czasy kolejnych parzeń.
Jasne single do dripa, ciemne mieszanki z robustą do ciśnienia, kontra:
ten jasny singiel znakomicie się sprawdza przy większej dozie (16g) i temperaturze 88°C w espresso. Najlepiej w okolicach 28 s.Ogólne przepisy herbaciane można znaleźć choćby u nas
a szczegółowe podają tylko nieliczni, a wtajemniczeni wiedzą, że to tylko drogowskazy, nie przykazy.
/Koniec wymądrzania się
bo kto się wymądrza ten głupi
/
Edit: głupi i narobił tyle błędów, że głowa boli.