1. Powtarzalność kawy. Czytam często, że ciężko nauczyć się parzenia. Każda kawa lubi inną temperaturę. Ziarna są psikuśne. Chciałbym żeby espresso wychodziło bardzo dobre i powtarzalne. Nie chciałbym aby nagle (nawet stosując te same ziarna dłuższy czas) wychodziły mi różne kawy. Automat zwycięzcą? Z kolei brak mu regulacji temperatury w większości modeli…?
Więc skąd taki wniosek, że automat zwycięzcą, przecież kawa nie zachowuje się inaczej w automacie a inaczej w kolbie, jeśli kawa A potrzebuje temperatury X, a kawa B temperatury Y, to tak samo w automacie jak i w kolbie. Skoro kolba potrafi to zapewnić to tym lepiej dla efektu w filiżance, jeśli automat nie to odpowiedz sobie sam jaki będzie efekt.
2. Temperatura. Ascaso oferuje w przystępnej cenie sprzęt z dwoma bojlerami. Rozumiem, że dzięki temu zrobię zarówno mleko jak i kawę i nie muszę czekać na wychłodzenie urządzenia. Nie chciałbym też zrobić espresso, cappucino i czekać na wychłodzenie urządzenia jak goście czekają na kawę.
Nie bardzo rozumiem, czekać raczej trzeba na wygrzanie. Wystudzenie, to najwyżej kilkusekundowy flush, ale to raczej do kawy, do mleka wystudzenie?
3. Koszty sporządzenia kawy. Zakładam, że 75% ziaren będą z palarni, jednak czasem otrzymuje się w prezencie kawę i będzie to kawa „sklepowa”. Czy warto w ogóle to wkładać do młynka? Kto wyciągnie więcej z kawy sklepowej - kolba czy automat?
Zostaw sobie tą sklepową na prezent dla kogoś dalej
. Sam się przekonasz, ja bym nawet do automatu nie wrzucał.
4. Możliwość regulacji temperatury, która ma wpływ na finalny ekstrakt. Automaty mają taką możliwość? (przecież kolby muszą dłużej się nagrzać).
Kolby nie muszą się nagrzać, możesz robić kawę jak woda w bojlerze się zagrzeje, tyle, że kawa będzie kwaśna. Masz jednak możliwość wygrzać ekspres, bo jest co wygrzać, tak, żeby kawa była smaczna. W automacie niestety nie ma co się nagrzać, sam sobie odpowiedź co to oznacza.
5. Konkurencyjność cen - kolba + młynek i akcesoria, czy wszystkorobiący automat?
To już sam musisz rozpatrzyć wszystkie za i przeciw.
Jak wszedłem na coffeedesk to zgłupiałem czytając wątki. Bardzo profesjonalne podejście do robienia kawy. Ale czy w domu potrzeba takiej profeski. Mnie interesuje żeby zmielić sobie ziarenka (np. rano) i móc cały dzień podejść, rozgrzać urządzenie (uruchomić), dać mu nawet czas jakby było trzeba, załadować kawe, przepuścić (ewentualnie dodać wodę, spienić mleko). Jeśli potrzeba drugiej kawy - to w grę wchodzi zarówno drugi „klik” automatu oraz opróżnienie sitka, załadowanie kolejnej porcji i powtórka. Interesuje mnie jakość i rozwianie wątpliwości dotyczących robienia kawy z kolby samemu. Czas mnie nie goni nigdy, celebracja tworzenia jest dla mnie ważna. Mogę spędzić chwilkę dłużej przy ekspresie żeby zrobić kawę. Jednak jeśli co druga będzie miała trafić do zlewu to …. może automat?
Jak miałem automat, to piłem wszystko jak leci, bo nie wiedziałem, że może być lepiej, teraz do zlewu lecą lepsze niż te z automatu, ale rzadko. Przez te prawie dwa lata przygody z kolbą do zlewu poszło może z pięć kaw.
I jakie mają wrażenia parzący kolbami od roku, dwóch, tacy którzy mieli taki sam dylemat jak ja. Pomożcie.
Aha - ewentualny budżet? 3000 tysiące, te okolice. W grę wchodzi używka.
Z góry dzięki za opinie (gdzieś tam w głowie huczy pomysł młynek + drip/aeropress na początek)
Nigdy nie wrócę do automatu, nawet, jeśli zrobi poprawne i smaczne espresso. Robienie espresso w kolbie to magia.
Budżet ok, szczególnie z używką. To mój budżet sprzed dwóch lat. Udało się używany HX i młynek on demand. Zawsze warto rozważyć alternatywy, to zupełnie inna droga, a równie ciekawa. Można zamiast kolby można obok. Polecam obok
Marek.