Może właśnie to nas różni, że ja się w fotografię nie bawię.
1. Nie napisałem nigdzie, że bez RAW, ale że jeśli ktoś nie ma na to czasu lub wiedzy, to lepiej będzie aby pozostał przy JPG-ach.
2. Tryb zielony w lustrzankach nie różni się niczym od trybu zielonego w kompakcie. Efekty zależą wyłącznie od możliwości aparatów oraz od algorytmów zapisanych w fabryce.
3. Jeśli Twój Canon nie radzi sobie na ISO 800 a zielony tak proponuje, to znaczy, że ktoś w Canonie pokpił sprawę. Nie wiem co to za Canon, więc nie wiem jak sobie radzi na 800, wiem natomiast, że są takie, które sobie radzą i na 3200. Zawsze jest to jednak kwestia względna, bo każdy ma inny próg akceptacji szumu. Różne może też być przeznaczenie danego zdjęcia.
4. Nie pisałem, że JPG są be, bo ktoś wprowadził ustawienia. Pisałem tylko, że wcześniej wprowadzone ustawienia to też obróbka, oraz to, że JPG są ograniczone, mają w sobie mniej danych. Pisałem też, że JPG-i są dobre, jeśli są poprawnie naświetlone.
5. Również wolę RAW-y, ale to nie znaczy, że nie da się pracować w JPG-ach, a praca na RAW-ach wymaga trochę czasu, wiedzy, oprogramowania, a nie każdy ma na to czas i ochotę.
6. Oczywiście, że w JPG-u takich ostrych zmian balansu bieli nie da się wprowadzić (znaczy da się, ale przed zrobieniem zdjęcia). To był tylko przykład, że nawet zmiana balansu bieli może być znaczącą obróbką.
7. No i co z tego, że pojawiały się dominanty z takich czy innych powodów? Czy to nie jest obróbka? Świadoma lub nie, ale jest to obróbka materiału fotograficznego, która, jak sam zauważyłeś, na wpływ na efekt końcowy. No chyba, że zmiana tonalności lub kontrastu, lub nasycenia, lub jasności to nie jest obróbka. Dla mnie jest i nie ma dla mnie znaczenia kiedy jej dokonam, czy przed zrobieniem zdjęcia czy po. Dlatego właśnie napisałem, że nie ma czegoś takiego jak zdjęcie bez obróbki. Przy czym, podkreślę tu, że nic w tym złego. Obróbka jest po prostu częścią procesu.
8. Doskonale pamiętam te czasy i wiele wcześniejsze (niekoniecznie jako własne doświadczenia). Przypomnę, że dagerotypia też nie była doskonała. Przypomnę również, że kolorowe odbitki wykonane np. w technice gumy chromianowej, w tych niedoskonałych czasach, o których piszesz, potrafiły być powalająco doskonałe.
9. Niczego nie wołałem w latach 90, ale domowe wołanie C-41 to nic trudnego i nie różni się zbytnio od wołania Cz-B negatywów. A i forsować sobie można, hulaj dusza. E-6 w domu, to też prosta sprawa, tylko termometr trzeba dość czuły. A i w kawie da się wołać (tu już bez kolorów), choć bodaj sody trzeba dodać. Niestety, najlepiej sprawdza się podła rozpuszczalka, a może stety, przynajmniej do czegoś się nadaje.