Instalacja instalacją... wykonanie wykonaniem.
W skrócie: jak byłem młody i głupi to wierzyłem wykonawcom:) znajomy robił instalacje gazową-ogrzewanie plus ciepła woda do kumpieli. U rodziców kilka lat przedtem zrobił i było ok. Więc zrobił i u mnie, gość ma uprawnienia,wszystko legalnie itp. Instalacja z piecem vailant,zamknieta komora.
No u mnie było ok do tego roku.tzn 6 lat ....kolejny porządny deszcz letni....piec nie działa, widzę ze się gdzieś woda leje z pieca-kapie- dzwonie do wykonawcy- robił u mnie przeglądy itp.
Telefoniczna diagnoza, odkręć pan obudowe itp, w piecu pod wentylatorem woda z wentylatora cieknie woda. Super. Piec oczywiście wysiadł.
rano sie niby przesuszył, próbny rozruch działa....niby ok.... głupi byłem bo trzeba było kontrolnie ściągnąć przegląd. Piec działa...jak nie jebnie....... na szczeście była odkręcona pokrywa główna to pokrywa komory miała miejsce by sie odgiąć, jakbym miał tam łeb to by mi go urwało.
Skończyło sie na ściągnieciu innego serwisanta, z wyższymi uprawnieniami, kombinowanie,diagnoza, scieżki gazowe badanie...
Konia z rzędem temu kto zgadnie czemu był wybuch . Powód "błachy" idiota który montował piec -podbił sie,podpisał ze jest ok-
nie założył daszka osłaniającego komin więc woda lała sie do komina
nie odkręcił zaślepki i nie założył wężyka odprowadzającego skropliny i ewentualną wodę z komina a jest taki specjalny króciec na kominie nad piecem i tam trzeba było wężyk montować .
Zastosował -uwaga to nie żart- metr od pieca rurę spalinową zrobioną z plastiku- rura do pieca kondensacyjnego- z dopuszczeniem chyba powyżej 3m od pieca czy jakoś tak.....
na żadnym połączeniu rur spalinowych nie było uszczelek
Efekt.... woda w kominie w piecu , przecież piec pracował również w czasie deszczu, powoli i metodycznie zamieniała sie w parę wodną i wtedy spaliny już nie miały 50-60 stopni ale ponad 100 i stopiły rurę wyprowadzającą spaliny z pieca więc piec dostawał czyste powietrze wymieszane ze spalinami.
Efekt niedokładne spalanie i bum.
Kretyn ,partacz i jeszcze kilka innych określeń mi sie nasuwa.
Obecnie sprawa wygląda tak że dostał zdjecia tego co spieprzył i wycenę naprawy ( 650zł ) bez gadania to zapłacił. Inna sprawa że prawdopodobnie skończy sie na tym że napisze do vailanta żeby go wezwali na dywanik bo to była partanina i potencjalne zagrożenie życia.
Sprawdzajcie 3 razy, bierzcie swojego inspektora nadzoru, niech sprawdza, węszy a nie pije kawkę z wykonawcami.