Te mleczne to 45%, 47%, 50% powszechnie zwane deserowymi, ale tu wrażenie mleczności, śmietany, kremu jest absolutnie nie deserowe.
Przypomniał mi się smak dzieciństwa kocich języczków. Pewnie gdybym teraz spróbował owych języczków, to nie różniłby się niczym od zwykłej mlecznej sklepówki, ale wspomnienia mają mało wspólnego ze stanem faktycznym.
Drugim skojarzeniem była czekolada którą kupowałem w sklepie Arko (był przez chwilę w Krakowie), ale ta z Arko mimo, że dobra i tania (3? 4zł za 100g), to jednak gorsza, płytsza, bardziej jednoznaczna niż rzeczone.