Muszę przyznać się że mój brak chęci do astry nie wynika z rzetelnego degustowania, tylko z ich sposobu prezentacji siebie. Jak widzę te napisy o łagodności, unikalnym procesie, to zapala mi się lampka ostrzegawcza, albo robią ludzi w balona, albo krzywdę ziarnu niewiadomo czym i nieważne którą drogą poszli, wolę omijać obie.
Moze zna ktoś odpowiedź co kryje się za napisem o unikalnej łagodności?
A fakt że rozszerzyli ofertę o kawy bardziej wiadomego pochodzenia to dla mnie tylko dowód że mkfresh jest sukcesem, jest rynek pośrodku, pomiędzy "naszymi" palarniami a fort-em. To dobrze chyba dla wszystkich