Panie i Panowie, przedstawiam wam najmłodsze dziecko w mojej kawowej rodzinie. Urokiem osobistym i rozmiarami w rolę dziecka wpisuje się idealnie.
Po co to komuNie ukrywam, że ten ekspres to moja kawowa miłość od pierwszego wejrzenia i musiałem go kupić, jak tylko go zobaczyłem. Sporo w tej miłości jednak egoizmu, bo miałem swoje konkretne oczekiwania. Są takie wieczory, kiedy chcę się po prostu napić dobrej kawy. Nie chcę używać termometru, stopera, mikroskopu, sprawdzać siły wiatru, prądów morskich, układu planet, tańczyć wokół świętego młynka i robić wszystkich tych czynności, które wszyscy uważamy za niepotrzebne, a i tak robimy. I najlepiej żebym nie musiał od komputera wstawać.
Melitta pasuje tu idealnie: mieści się na biurku obok komputera razem z Rhino, butelką wody, małą wagą, filtrami, kubkiem i ewentualnie sitkiem, czyli wszystkim potrzebnym do szczęścia.
Kawowe 90-60-90Do rzeczy:
1. Ekspres na 2 filiżanki, maleństwo.
2. 500W mocy, o temperaturze nieco później
3. Dripper Melitta 100, nie jest niczym przytwierdzony. Kładzie się go na dzbanku i wsuwa pod ramię z dyszą.
4. Jeśli wpadliście właśnie na genialny pomysł – nie, Hario V60-01 się nie zmieści.
5. Filtry z V60-01 dają za to radę. Udało mi się jednak kupić oryginalne Melitta 100 (Morele.net) i jak dla mnie jest to wygodniejsze rozwiązanie. W smaku nie wyczułem szczególnej różnicy
6. Dripper w kształcie \_/ nie ma otworu na dnie, ale na jednej z bocznych ścian, trochę powyżej dna. Mało praktyczne przy płukaniu filtra, trochę wody chomikuje się pod papierem i trzeba odwracać do góry dnem, żeby się tego pozbyć.
7. W otworze nie ma żadnego zaworka.
8. Melitta ma podgrzewaną płytę, której nie da się wyłączyć bez wyłączania ekspresu
9. Ekspres podaje wodę powoli i małymi porcjami. Od włączenia, do przelania dwóch filiżanek wody (na pustym filtrze) mija niecałe 3 minuty i 30 sekund.
10. Ekspres wydaje się być dość solidnie zbudowany. Najgorsze wrażenie sprawia uchwyt dzbanka – przy pierwszym pełnym zalaniu martwiłem się, czy wytrzyma.
11. Na koniec najważniejsza i supernowoczesna funkcja, której wasze Oscary i Bezerry będą mu zazdrościć – ekspres ma podświetlany włącznik.
Pobaw się z dzieckiemPoniżej kilka moich wniosków płynących ze współpracy z ekspresem Melitta:
1. Standardowe procedury zawiodły. Pierwsza, zupełnie niedoparzona kawa wylądowała w zlewie.
2. Głównym winowajcą jest tutaj temperatura. Na zagranicznych forach wyczytałem, że okolice 85 stopni ekspres trzyma dopiero pod koniec zaparzania i jest w tym sporo prawdy.
3. Według moich niezbyt naukowych pomiarów, po pierwszych podaniach wody temperatura zmielonej kawy wynosiła około 60 stopni, dość szybko wzrosło do 70, ale takie okolice trzymały się przez dłuższy czas. Nie sprawdzałem dokładnie, ale 80+ stopni było dopiero pod koniec pierwszej filiżanki.
4. Zdecydowanie pomogło nieprzesiewanie kawy. Mielę mniej więcej jeden klik grubiej niż do V60, ale nic nie odsiewam. Zaznaczam, że mój Rhinowares pyli dość mocno.
5. Testowałem ciemniej palone kawy i tutaj z przesiewaniem było OK
Obecnie stosowana procedura obchodzenia się z Dzidziusiem:
1. przepłukuję filtr, dripper i dzbanek gorącą wodą z czajnika
2. preinfuzja gorącą wodą z czajnika "na oko", zalewam tyle, żeby woda przykryła całą kawę
3. podstawiam pod dyszę i odpalam ekspres
Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne. Do tego ekspresu trzeba się trochę dostosować, ale z wszystkich testowanych kaw (palarnie Mastro Antonio i Gregorio) udało mi się uzyskać satysfakcjonujące mnie rezultaty. Pył zupełnie mi tutaj nie przeszkadza, a brak konieczności przesiewania dodaje +1 do moich wymagań odnośnie skrócenia listy potrzebnych czynności. Jedyny minus, to konieczność biegania do kuchni po czajnik z gorącą wodą.
Do tej pory za "zaparzacz dla leniwych" służył mi AeroPress. Nowy ekspres kupiłem za 90 złotych i za taką cenę kupiłbym go chętnie jeszcze raz. Im dłużej go używam, tym bardziej się lubimy. Nie wiem jednak, czy skorzystałbym z oferty za 250-300 złotych. Z drugiej strony, poza WMF Coup AromaOne nie znalazłem innego ciekawego, małego ekspresu.