Dziś przysiadł się pan z cygarem, zrobiło się aromatycznie
Ale chyba już nie wrócę do tego miejsca. Wypiłem co się dało, zebrałem doświadczenia, wydałem mnóstwo...i wystarczy.
Wczoraj była Kenia (nieleżakowana) - chyba najmniej mi smakowała z wszystkich, mało keniowa, cierpka i nieciekawa.
Za to Meksyk z 2002 roku był znacznie lepszy, aczkolwiek mam wrażenie, że trochę "na jedno kopyto" porównując z dojrzewającymi kawami jakie wcześniej piłem. Wysoka słodycz, bardzo specyficzny profil... Może już mój język przywykł i trochę się znudził...
Podpatrzyłem jeszcze parę niuansów produkcyjnych:
- Mielą jeszcze grubiej i dozują jeszcze więcej niż się spodziewałem.
- Technika polewania. Bez preinfuzji, nieruchomy, maksymalnie cienki strumyczek, koliste ruchy dripperem, dbanie o równą saturację oraz brak pęcznienia/kałuż.
- Higiena. Użyte skarpety są opłukiwane z fusów i trafiają wraz z metalowymi rączkami do pralki. Zwykłej pralki.