Nie ma co się tak szybko poddawać- szczególnie jeśli robienie kawy i cała ta otoczka sprawia Ci jakąś przyjemność. Zakładam, że skoro już jesteś na tym forum, coś tam poczytałeś i nie jesteś zupełnie zielony, a do tego składnie i jasno redagujesz swoje posty, to problem widzę jedynie w cierpliwości do całej sztuki
Powiem Ci na moim przykładzie, bo tak się składa, że również posiadam Ascaso, wprawdzie model Steel, ale wersję z "bebechami" właśnie z Dreama (termoblok).
Ogólnie, zawsze lubiłem kawę- jej smak, celebrację przygotowywania, etc. Zanim nabyłem pierwszy, jakikolwiek ekspres, piłem zwykłą parzoną, potem z tygielka, praski francuskiej, dripa oraz kawiarki. Wszystko było mielone w sklepie jakim tę kawę kupowałem, bądź samemu na oko w zwykłym "ostrzaku". Efekty? Cóż, jak na typowego polskiego miłośnika kawy pewnie niezłe
Z perspektywy czasu powiem- różne, dość smaczne, ale na pewno niepowtarzalne, w sensie nie, że unikatowe, a nie dające się powtórzyć, by smakować porównywalnie. A to jest bardzo ważna sprawa.
No więc z okazji i ciekawości nabyłem w Lidlu prostego Silvercresta, model Retro. Oczywiście z sitkami super crema, ale wtedy nie do końca wiedziałem o co w tym chodzi. Kawa nie była zła, mimo, że mielona w w/w młynku z ostrzami. Jednakże piłem americano, bo espresso do picia się niezbyt nadawało- mega gorycz i cierpkość. Hmm, zgadnijmy czemu?
Trafiłem na forum. Czytałem. Postanowiłem kupić młynek- zawsze kręciły mnie toporne, stare gastronomiki. No to trafił się taki "złom" Fiorenzato T80. Kupiłem, wyczyściłem i zacząłem mielić. Myślałem, że żarna są ostre, bo coś tam zdzierały paznokieć przy teście. Kawę w każdym razie mieliły. Nietrudno się domyślić, że mój ekspresik łyknął i taki przemiał (super cremy wybaczą niemal każdy, byle nie za drobny, bo się zatkają).
Im więcej czytałem forum, tym bardziej zaczynało mi przeszkadzać, że lubiąc kawę i mając już jakiś tam młyn, posługuję się "zabawką". Zanim pogodziłem się z myślą, że należy kupić porządną maszynę, przerobiłem sitka z zaworkami (super cremą), na takie typowe. I tutaj zabawa przemiałami zaczęła mieć większy sens. Co ciekawe, udawało się osiągnąć całkiem niezłe efekty! Powstawała prawdziwa zawiesista crema, a kawa, w formie espresso lub doppio, zaczęła być w miarę pijalna, bez litra wody pod americano
Powoli zdałem sobie sprawę, że jestem gdzieś w połowie drogi i wciągnąłem się na dobre w kombinowanie z ekspresami. Doczytałem o temperaturze, o ciśnieniu, a ściślej, że "zabawka" z Lidla za 250zł nie ma prawa mieć ich na akceptowalnym poziomie.
(od momentu rozpoczęcia działań, zmierzających do zrobienia pierwszego prawdziwego espresso na obecnym sprzęcie, przechodząc przez modyfikację lidlowskiego, kupno młynka, w powyższej historii minęło dopiero półtorej miesiąca.)
Wreszcie- już nie przedłużając, będę kompresował opowieść- podjąłem tę decyzję. Kupuję prawdziwy ekspres. Szukam- Gaggia Classic, no fajna, ale mam raczej tylko 1000zł. Rancilio Silvia- fajny! No, ale jeszcze drożej. No to używka. Zapewne jakbym trafił na ogłoszenie z tymi dwoma, kupiłbym któryś. Spodobał mi się jednak Ascaso Steel Uno- akurat był na alledrogo. Już od dłuższego czasu byłem w kontakcie na forum z użytkownikiem
@Krakus, który bardzo mi pomagał- to w ulepszaniu młynka (osobna historia) to potem w upgradzie ekspresu. Doradził- BRAĆ! Wziąłem. Budżet przekroczony o 200zł, a kto by pomyślał ile jeszcze do niego dołożę, na własne życzenie
Ok- mamy Ascaso. Coś tam już wiem o dozach, uzysku, czasie, temperaturze, ciśnieniu. Mam też niezły młyn. Próbuję- no i próby jak Twoje. To za drobno, to za grubo, to mała crema, to nie smakuje. Poznaję urządzenie. Miał mieć OPV (zawór regulujący ciśnienie). Nie miał. Nie wiem jaki dokładnie jest Twój Dream, ale i bez OPV, w końcu udało się zrobić niezłą kawę. Czyniąc już i tak za długą historię krótką- z wielką pomocą Krakusa zaopatrzyłem mój ekspres w OPV, działający jak należy zawór trójdrożny i wreszcie ostatnio w elektroniczny termostat (o tym zaraz, będzie kilka wskazówek dla Ciebie!). Oczywiście wpłynęło to na smak i komfort przygotowywania kawy, ale... nie zwolniło mnie w żaden sposób od kombinowania z przemiałami, testowania ich na każdej nowej kawie, czy wreszcie na dochodzeniu do idealnego dla mnie smaku
Po drodze jeszcze wymieniłem żarna w młynku i dopiero wtedy przekonałem się, jak ważny jest równy przemiał. Nauczyłem się także, jak istotny staje się dobrze zasypany ziarnami hopper- kiedy kawa schodzi już do komory mielenia i kończy się, ziarna podskakują (popcorning). Wtedy też kawałki różnej grubości mielonej kawy, nierówno rozkładają się pod żarnami, powodując ich nieosiowe działanie. Mamy kawę zmieloną to drobno, to grubo- w jednej dozie. Efekt w kolbie? Nierównomierna ekstrakcja- raz wolny, raz szybki przepływ, możliwe kanałowanie. Szot do zlewu.
Co przez tę historię chcę Ci powiedzieć?
1. Idź za ciosem- kupiłeś zestaw, baw się nim. Nie sądzę by coś Cię goniło- przecież nie startujesz z nim za tydzień w zawodach baristycznych.
2. Bądź wyrozumiały i cierpliwy. Kiedy dostajesz w szkole ocenę niedostateczną, to zmieniasz szkołę, czy starasz się nauczyć materiału, by zdać w końcu na tę tróję?
3. Każda nowa kawa, lub nawet stara, po leżakowaniu w hopperze, wymaga nowych regulacji i zabawy przemiałem lub dozą. Pomyśl jednak, że masz na to pełen wpływ. Automat zmieli wszystko co wrzucisz- tak wiem, są tam jakieś regulacje, ale jak dokładne? No, chyba, że wierzyć na ślepo, że automat wie lepiej, kawa smakuje jak smakuje, to mu zaufam.
4. Liczy się tylko i wyłącznie to, jak Tobie lub bliskim smakuje kawa. Nie patrz ślepo na parametry typu doza/uzysk/czas- to nie laboratorium.
5. Nie namawiam Cię do jakichkolwiek modyfikacji i zmian w ekspresie, tudzież poprawiania fabryki. To nowy i markowy sprzęt. De facto nie wiem do końca, co tam w środku masz, bo nowe Ascaso mają już sterowanie elektroniczne, regulowalny OPV, itp, etc.
To nie sprint, to maraton- owszem, doświadczenie sprawi, że zaczniesz mieć rękę i oko do szybkiej korekty młynka, dozy, czy czasu. Będziesz marnował coraz mniej kawy. Sam staniesz się automatem, w takim pozytywnym sensie- cały proces przygotowania kawy zajmie Ci tyle, ile teraz dosypanie ziaren do hoppera i dolanie wody do ekspresu
I jeszcze obiecałem wskazówki, co do temperatury- ostatnio nawet dawałem tę radę innemu użytkownikowi, to pozwolę sobie siebie zacytować:
"Twój ekspres najpewniej ma termoblok (jak mój). Ciężko na oko określić temperaturę (a to arcyważny czynnik!), ale mogę Ci przekazać parę zmierzonych wartości, w których warto się obracać. Otóż po pierwsze włącz ekspres i wraz z zapiętą kolbą grzej go około 30min, zanim zrobić 1 kawę. Zrób flusha do momentu ponownego zapalenia się diody gotowości kawy (98st). Dioda gaśnie i po około 30s od jej zgaśnięcia Twoja maszyna osiąga swoją największą temperaturę na termobloku- około 115st. To tak orientacyjnie. Następnie temperatura znów zaczyna maleć, aż dojdzie do w/w 98st- zapala się dioda, i tak w kółko. Obracaj się w tym czasie i testuj".
PS1: mleko da się bdb spienić, sprawdź czy nie masz regulacji pod pokrywą, na płytce przy zaworze (instrukcja?). Tam można podkręcić ciśnienie spieniania- kwestia techniki. Wprawdzie byłem na kursie baristy, ale tam i tak mają sprzęty za 40tys, które spienią wszystko w 3s.
PS2: poczytaj o dystrybucji kawy w sitku WDT.
Pozdrawiam,
Tomek