Pełna nazwa kawy to 100% Espresso Signature 4 Bean Blend, czyli jak się można domyślać jest to mieszanka czterech różnych ziaren. W jej skład wchodzą - w nieznanym udziale - Peru Aymara, Etiopia Deri Kocha, Columbia Huila, Gwatemala La Esperanza. Ziarna palone 16 grudnia przez Tom'a, czyli niecałe 3 tygodnie temu. Palenie jasne, ciut ciemniej niż to co wypalają nasi lokalni mistrzowie pieca. Kawa trafiła do mojego młynka w ramach testów od Konesso - Michale dzięki
Jako że mieszanka jest przeznaczona do espresso to właśnie w kolbie skończyła większość z ziaren. Mieszanka ta wygrała konkurs magazynu "Caffeine" w 2013 roku - skład obecny plus minus ten sam, ale wiadomo, że ziarno z roku na rok się zmienia. W torebce słodkie aromaty z wyraźnymi nutami orzechów i kakao. Przemiał intensyfikuje te aromaty. Juz pierwszy strzał wyszedł bardzo poprawny - potem było tylko lepiej.
W filiżance
espresso czuć wyraźnie klimaty Etiopskie. Jest owocowo słodko i lekko - cytrusy w stylu czerwonych grejpfrutów, a zaraz po tym uderza w kubki smakowe kakao, i orzechy. Czuć lekki posmak Earl Grey. Jest słodko, bardzo słodko
Doza ~20g, w filiżance prawie dwa razy więcej - tak smakowała mi najbardziej. W tej proporcji balans między cytrusami a nutami orzechowo-kakaowymi idealnie się balansowało. Fajna kawa o bardzo złożonym smaku. Przy około 50g w filiżance body spadało, robiło się trochę wodniście i z pierwszego planu znikały kwaski.
Jako
cappucino mi nie podeszło, małżonka stwierdziła że jest OK. Słodycz kawy ginie w słodyczy mleka, kakao i orzechy giną w tej dawce "cukru". Zostaje lekki kwasek, a to już nie mój klimat - choć wiem że niektórym to połączenie może bardzo smakować.
Phin - 15g kawy z przemiałem espresso, 115ml wody w temperaturze 92C. Przeciek skończył się po ~20 minutach, dokładnie nie mierzyłem. W szkalnce coś jak aromat brzoskwini z grejpfrutem. A smak zdecydowanie zdecydowany - grejpfrut, plus dużo mocnego Earl Grey'a. Dopiero po chwili jak z języka cierpkość znika pojawia się świetny kakaowy posmak, który trwa i trwa.
A że ziarna palone są w sumie jasno to spróbowałem też co ta kawa pokaże w
V60. Za pierwszym razem przy dozie ~7g/100ml i zbyt długim przelewie (3:30) nie wyszło mi nic specjalnego - orzechy zdominowały smak. Za drugim razem przy dozie 6g/100ml i krótszym czasie (2:30) było już ciekawiej - pojawiają się lekkie cytrusy, jest kakako i czekolada - jednak w kubku nadal nic specjalnego. Napar jest ciemny, stwierdziłęm że szkoda "marnować" dobre ziarno i reszta trafiła do espresso - czyli zgodnie z przeznaczeniem. Przelewać będę jednak single
Jedyne "ale" jakie można mieć w stosunku do tej kawy to cena
56 PLN/250g. Gdyby była u nas ona dostępna w dużym opakowaniu i w brytyjskiej cenie ~130 PLN/kg to z chęcią bym do niej wrócił.
Wyroby Butterworth & Son są na pewno warte spróbowania. Efekt w filiżance jest bardzo poprawny. Fajnie że w Polsce można spróbować kolejnej świeżej kawy z Wysp.